![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Zagadnienie jest takie.
Mamy do dyspozycji dwóch muzyków
Jeden.
Szkolony w Akademiach Muzycznych przez najlepszych wykładowców, doskonały technicznie wykonawca, czytający biegle nuty do przodu, do tyłu, po skosie i jak tylko jeszcze. Jednym słowem doskonały muzyk filharmonik jednocześnie kapitalny solista.
Drugi.
Nie umiejący czytać tych kropek na drutach co wyglądają jakby ktoś popryskał zeszyt. Grający na instrumencie bardzo dobrze, ale techniką ustępujący temu pierwszemu. Jego zaletą jest umiejętność grania duszą czyli improwizowanie. Jest w stanie zagrać i do kotleta i zainterpretować dzieło znanego kompozytora na przykład moje
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
I teraz zasadnicze pytania
Czy obaj panowie zasługują na miano wirtuozów?. Czy należałoby któremuś znich odmówić tego miana? Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?
Nooo....odważyłem się. Tylko proszę nie kopcie po nerkach:)