autor: Zdzisław Pająk » stycznia 13, 2017, 5:12 pm
Dawno nie było nic o Hendrixie, więc korzystam z okazji, aby "skrobnąć" trochę o płycie CD, która "wyszła" wprawdzie kilka miesięcy temu, ale chyba nikt o niej nie pisał.
"Machine Gun" to po raz pierwszy oficjalnie, bo przez spadkobierców czyli Janie Hendrix & Co, wydany na płycie cały pierwszy koncert tria Band Of Gypsys w Fillmore East w Nowym Jorku. To pierwszy z czterech koncertów, jakie odbyły się w ostatnim dniu 1969 i pierwszym 1970. Fragmenty tamtych występów fani znali z wcześniejszych oficjalnych krążków, także z tego, który ukazał się jeszcze za życia Jimiego i został "oddany" Edowi Chalpinowi. Wcześniej jednak materiału z koncertu pierwszego w Sylwestra 1969 nie publikowano, z uwagi na dość kiepską jakość dźwięku (zarówno gitary Hendrixa, jak też basu Coxa no i śpiewu Jimiego oraz w dwu utworach perkusisty tria - Buddy'ego Milesa). Parę lat temu można było nieoficjalnie nabyć, zestaw czyli "pudełko" (box) sześciu CD wydany przez Voodoo Chile Records (na licencji uzyskanej od spadkobierców Michaela Jeffery'ego, menedżera Hendrixa) pod nazwą "2 Nights At The Fillmore" i co trzeba od razu powiedzieć, tamte nagrania (z boxu), choć nie wszystkie, brzmiały dość kiepsko. Muzyka, żeby wspomnieć co po tym koncercie powiedział jego organizator, zarazem właściciel tej nowojorskiej sali - Bill Graham, nie była najwyższego lotu (oczywiście z wyjątkami) - przedstawione przez Hendrixa i jego dwóch kolegów na następnych trzech koncertach były lepsze (to nie tylko moje zdanie, ale też większości recenzentów, biografów i obserwatorów tamtego wydarzenia). Nie wiem co i jak zrobił to Eddie Kramer, że teraz, po 46 latach tamten koncert (pierwszy sylwestrowy) bardziej mi się podoba, no i przede wszystkim rewelacyjnie brzmi. Zresztą podoba się także wielu recenzentom w pismach angielskich i amerykańskich. A może po prostu, dzięki temu, że tych nagrań przez lata nie słyszano i nie słuchano, ocenia się je inaczej? Może jest tak, jak w przypadku debiutanckiego albumu Jimi Hendrix Experience, czyli "Are You Experienced". Dziś to jedna z najważniejszych płyt w historii rocka (i nie tylko lat 60. XX wieku), jeden z najważniejszych debiutów, a przypomnę, że recenzent amerykańskiego dwutygodnika Rolling Stone, po pierwszym przesłuchaniu napisał, że płyta jest niezrozumiała, "przekombinowana", jednym słowem - kiepska. No cóż, żeby posłużyć się parafrazą z Dylana - "Czas wszystko zmienia".... (A propos - "The Times They Are A-Changin'" trzeci album laureata Nobla w dziedzinie literatury za 2016 rok, też był "kiepsko" przyjęty przez recenzentów, a wspominam go, bo dziś 13 stycznia mijają dokładnie 53 lata od jego wydania).