Zgadzam się z Korą w 100 procentach co do tych dwóch wymienionych anglojęzycznych tuzów/tuzek tegorocznej Rawy.
Co do polskich kapel: o dziwo - mój szacunek dla troszkę komercyjnej (bądźmy szczerzy!) kapeli Shakin' Dudi za to, że dodała "biegowi festiwalu" tzw. poweru (nie cierpię makaronizmów, ale ten akurat mi tutaj "pasuje"). Po zespole Dudka ludzie (w tym niżej podpisany) jakby zwiększyli czułość odbioru o jakieś 100 procent.No cóż: potwierdza się stara handlowa teza, że jakość (tu: klasa muzyków) broni się sama...
Drugi ukłon w stronę Cheap Tobacco. A to za dostosowanie repertuaru Ich koncertu do klimatu imprezy. Natalia i Jej chłopaki kochają w ostatnim (no, dłuższym już) czasie "odjazdy psychodeliczne" (choć nie każdy bluesman to łyka) - a tymczasem na Rawie zagrali koncert, który generalnie "trzymał się" definicji bluesa.
Ja osobiście to doceniam. Cheap Tobacco są dobrzy w swych psychodelicznych odjazdach - a jednak nie próbowali pokazać tego w Katowicach (choć mieli do tego prawo). Czyli: uszanowali bardziej ortodoksyjną bluesową publikę Rawa Blues Festival... A pokora jest niewątpliwą zaletą, także bluesowych kapel.
O atucie wizualnym grupy nie wspominam, bo byłby to banał
!! Męska część portalowiczów "Okolic Bluesa" doskonale wie, o co mi chodzi... Wbrew pozorom tzw. visus grupy też jest ważny. Panowie z Chip Tobacco: całujcie Natalię po rękach nie tylko za Jej niepowtarzalny wokal!...