autor: WUJEK » sierpnia 20, 2014, 1:45 pm
Bardzo ciekawy temat opisał fender strato 70. "Nie czuć w tym duszy bluesa". Pomijam pytanie, czy
na pierwszej płycie była "dusza bluesa". To nie jest istotne. Według mnie problem polega na tym, że
jeśli polski zespół bierze się za komponowanie własnych utworów, to wychodzi to, co na tej płycie.
Czyli wszystko, tylko nie blues. I to dotyczy większości polskich zespołów. Tak w 70%. Bronią się
jedynie tacy, którzy wnoszą coś od siebie, a nie jedynie kopiują, np. Romek Puchowski, Blue Sounds,
Szulerzy, Adam Kulisz, Jasiu Skrzek, Blues Flowers, Jaromi, Outsider Blues, Nocna Zmiana Bluesa...
Może jeszcze kilka, ale reszta to kopiowanie. A więc, takie zespoły jak Around the Blues - jeśli grają
standardy, to wychodzi raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze to przypomina bluesa. Natomiast, jeśli biorą
się za własne komponowanie, to wychodzi z tego rock, pop, funk, różne inne - jak na tej płycie.
Swoją drogą, pamiętam wywiad Joanny Mrozek dla "Twojego Bluesa". Płyty które "towarzyszą Jej
w podróży" to m.in.: King Crimson, Pink Floyd, Sheryl Crow... A trzeba pamiętać, że zespół zawsze
gra pod wokal. A zatem, fender strato - posłuchaj jeszcze raz, pomyśl, a na pewno zrozumiesz,
dlaczego jest wszystko ( i wszystko jest super i o.k.), ale nie ma bluesa... I żeby było jasne - nie
mam nic przeciw temu. Jak ktoś coś robi, a robi to dobrze, brawo! Ale, tak jak fender strato, uważam,
nie należy nadużywać słowa blues.
Wujek