Ja np. bardzo lubię pasjonatów, szaleńców, dziwaków, nawiedzonych i oryginałów.
Nie chciałbym bardzo, żeby znikli.
Marka super radykalne poglądy znam i choć niekoniecznie się zgadzam, ale jak to go napędza?
A nawet grałem z nim kiedyś na pudle i pamiętam, że chłop naprawde wie o co chodzi!
Dużo bluesmanów zwracało sie do Boga, a wspomniany House nawet chyba zerwał z bluesem czasowo.
To, że historycznie blues był w opozycji do muzyki religijnej, np. gospel, to przecież truizm. I że kościół był anty.
Z historycznego punktu widzenia prawda jest też, że w bluesie dominują pentatoniki!
Ale ani mi w głowie kłócic sie o to z Robbenem Fordem!
A juz bliższy mi ktoś, kto odwołuje sie do Boga
(tam nie ma złych wzorów), niż do jego "konkurencji".
Pozdrawiam