Kiedyś o tym gdzieś czytałem.
W czasach największego rozwoju muzyki 60/70 istniało wiele wytwórni płytowych, każda chciała zaistnieć i być rozpoznawalna. I każda szukała "swojego brzmienia" po którym rozpoznawalna być mogła. W muzyce dzięki temu duuużo się działa i dużo się tworzyło. Każdy szukał czegoś, po czym mógłby się odróżnić, szukał oryginalności, ale też szukał "swojego głosu".
Przeczytałem gdzieś, że gdy Dylan wymyślił swój sposób grania na harmonijce (dmuchać, a nie wciągać) natychmiast był "brany" jako muzyk sesyjny - bo był oryginalny.
Wytwórnie konkurowały na gruncie artystycznym bardziej i to znakomicie przenosiło sie na muzykę. Większośc (jeżeli nie wszystkie, łącznie z h-h) ważniejsze "trynndy" zostały wówczas wytyczone.
Teraz jest trochę inaczej, wytwórni jest kilka (bodajże dwie) i konkurują głównie wynikami finansowymi. Są badania marketingowe, castingi itd. Stawia się na pewniaków!
Na coś, co jest sprawdzone i na pewno zażre!
Liczy się kasa i sukces komercyjny.
Nie wiadomo dlaczego, może dlatego, ze takie myślenie gdzieś teraz "wisi w powietrzu" przeniósł sie mechanizm na takie, również "niszowe" gatunki jak blues.
Lepiej stawiać na pewniaki.
Lenistwo umysłowe i nastawienie konsumpcyjne przeszło tez na odbiorców - chcą mieć taki "towar" jaki lubią i już!
A czego innego nawet, poza nielicznymi wyjątkami, nawet nie próbują zrozumieć.
Nie ma też za bardzo na oryginalność odbiorcy, a sztuka bez odbiorcy jest wołaniem na pustyni.
Nie ma więc motywacji do uprawiania "twórczości". Nawet nie bardzo warto próbować.
Nie wierzę, że ludzie dzisiaj sa mniej utalentowani, czy mniej twórczy niż w tamtych latach!
Nie wierzę, ze nie byliby w stanie czegoś wartościowego napisać.
Po prostu nie mają motywacji! Nawet nie próbują!
Dla mnie pocieszające jest tylko to, ze zauważyłem, ze jak już ktoś odnajdzie własną ścieżkę i zacznie, w sensie artystycznym, "mówić to, co ma do powiedzenia" to bardzo trudno mu jest z tej ścieżki zejść!
Potrzeba wyrażania siebie, a nie udawania kogoś innego, jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka i to mnie troche pociesza.