Blues Aperitiv - już za nami, sukces !
Blues alive 2011 - Już w listopadzie
, bedzie się działo.
Sukces naszych zespołów na Blues Aperitiv
źródło informacji :
www.twojblues.com
" W odbytym wczoraj w Sumperku Blues Aperitiv wyłoniono wykonawców do listopadowego festiwalu Blues Alive, od wielu już lat głównego wydarzenia czeskiej sceny bluesowej. Ze zgłoszonych około 40 zespołów z Czech, Słowacji, Węgier i Polski do ostatecznej rozgrywki zaproszono siedem w tym dwa polskie, Boogie Chilli i Juicy Band.
Zwycięstwo w Aperitifie gwarantuje zaproszenie do udziału w dwóch kolejnych odsłonach Blues Alive: najpierw laureat otwiera jeden z dni koncertowych wypełniając swą grą w hallu Domu Kultury czas przed głównym koncertem, w trakcie przerwy, oraz rozpoczyna pokoncertowe jam session; w następnym roku występuje już na głównej scenie festiwalu. Jest więc o co walczyć! Swojego faworyta na Blues Alive typuje także publiczność, a z grona uczestników konkursu wybierani są też wykonawcy do polskiej odsłony Blues Alive, jaka ma miejsce w Chorzowie.
Z powodu niepewnej pogody Aperitiv nie odbył się, tak jak to było zapowiadane, w plenerze, a w dużej Sali Domu Kultury, tej samej, w której ma miejsce Blues Alive. To zapewne stanowiło dodatkową motywację dla uczestników konkursu.
Na „pierwszy ogień” poszedł jedyny słowacki uczestnik konkursu, grupa Żalman Brothers Band. Zagrali na dość wysokich obrotach, dobrze czując się w klimacie southern-bluesa. Pomyślałem, że o ile taki poziom się utrzyma, to jury (którego byłem członkiem) będzie miało trudny orzech do zgryzienia. Kolejny, pierwszy z czeskich wykonawców Petr Karas Band utwierdził mnie w tym przekonaniu choć ich dość wyrafinowana muzyka (w 7-osobowym składzie m.in. cajon, flet i saksofon) bardzie pasowała do klimatów ethno- folkowych.
Boogie Chilli ruszył ostro, tak ja to ma w zwyczaju, czyli hookerowo. Po raz pierwszy pod sceną pojawili się tańczący, a kilkanaście minut później schodzących ze sceny muzyków żegnały rzęsiste brawa i okrzyki domagające się bisu. O tym nie było oczywiście mowy, bo cały konkurs przebiegał w żelaznej dyscyplinie czasowej. Każdy z zespołów miał do dyspozycji 40 minut (czas odmierzany i wyświetlany był na umieszczonym na scenie zegarze), które to musiało starczyć na zainstalowanie się i zagranie programu konkursowego.
Juicy Band wylosował numer 4, więc pojawił się na scenie zaraz po muzykach z Poznania. Autorski program zagrali z wielką starannością i zaangażowaniem. Obserwowałem jak z minuty na minutę wzrastało zaskoczenie i skupienie na twarzach słuchaczy, bo o zespole ze Śląska nikt tam dotąd nie słyszał. Coraz gorętsze oklaski po kolejnych solówkach Jacka Zająca i Patryka Filipowicza stanowiły dobry prognostyk, ale w kolejce na scenę stały jeszcze trzy czeskie zespoły: The Kingsize Boogiemen z wielką swobodą wykonujący tak ognistego jump bluesa jak i watersowską klasykę, a wszystko przyprawione domieszką dźwięków „hill country”; Pap’n’dekl grający energetycznego rock-bluesa z tekstami w czeskim wydaniu gorąco przyjmowanymi przez publiczność; grający bardziej tradycyjnie, bogato brzmiący, rozbudowany instrumentalnie Banda Band z wyrazistym śpiewającym gitarzystą mającym zadatki na charyzmatycznego frontmana.
Opinie jurorów były jednoznaczne: był to Aperitiv stojący na najwyższym poziomie w całej jego historii, a cała siódemka zaprezentowała się niezwykle wyrównanie. Listopadowe główne koncerty Blues Alive (17-19.11) otwierać będą The Kingsize Boogieman oraz Juicy Band. Największe uznanie publiczności zdobył Boogie Chilli (co także zaowocowało zaproszeniem na listopad), a w chorzowskiej odsłonie Blues Alive (20.11) zagra The Kingsize Boogiemen. Jako, że w tym roku Blues Alive po polskiej stronie zawita też do Piekar Śląskich (21.11) tam usłyszymy m.in. Słowaków z Żalman Brothers Band ".