a mnie szlag trafia, gdy w sklepie kupię boxa 6 płyt, np. jazz super duper piano ever... a potem z całości ledwo jedną płytę ze wszystkich utworów mogę uzbierać, które będą mi się podobały. I to dlatego, że dziś nie ma tylko 5 płyt na czarnym rynku, na które trzeba było wydawać całą pensję, ale zalew syfu, przez który trzeba się przedrzeć. I to nie dotyczy tylko wytwórni pop, dance etc.
Dodatkowo gatunki i podgatunki rodzą się lawinowo. Sorry, nie jestem redaktorem muzycznym, żeby mi ktoś przysyłał swoją pracę, nie mam też czasu śledzić wszystkich nowości czy słuchać każdej audycji radiowej.
I dlatego dzięki za YouTuba!! Dzięki niemu poznałem wielu wartościowych i często mniej znanych czy zapomnianych już artystów. I przez to mam listę płyt, które zamierzam kupić, nie licząc gatunków muzycznych, które mam zamiar dalej zgłębiać. Świat nie dzieli się na rock - blues - pop - techno.
Tak, nie mam zamiaru przemierzać 500km na jakiś bazar muzyczny i tam przeszukiwać straganów. Wchodzę na jakiś music store (itunes), przesłuchuję dostępne sample lub szukam tego czego chcę, płacę śmieszną kasę za każdy utwór i mam swoją własną składankę, której mogę słuchać 24h. A to też zabiera czas. Nie pozbawia mnie to żadnej magii i feelingu. Bo robię to przez neta, jadąc w samochodzie i oglądając zachód. I to poczucie wolności, możliwości i tego, że robię to właśnie w tym momencie, zastępuje mi te wasze nie wyprane od miesięcy gacie i styrane buty od łażenia po straganie. Te same emocje, inne środki.
Chcecie mitologizować swoje 'stare' czasy, proszę bardzo, nikt nie zabrania. Ach, jak to kiedyś było wspaniale, teraz jest źle, młodzież się degeneruje, karłowaciejemy moralnie. Takie pierdzenie przeczytałem w źródłach ze średniowiecza.
Jest XXI wiek, wolność decyzji i wyboru dostępnych środków, a nie głęboki komunizm. A to, że ktoś się w nim zatrzymał nie oznacza, że każdy kto dzisiaj korzysta z możliwości nagle jest leniwym skurczybykiem i mordercą świętego feelingu.
Tak trudno pozwolić innym odczuwać na swój sposób? Wszyscy muszą kupować tylko analogi, wcześniej jadąc po nie do Japonii? Bo to jedyna słuszna droga do poczucia muzyki? Pff, proszę. Niech żyje XXI wiek i rozwijająca się technologia!