autor: margo » kwietnia 23, 2010, 12:19 pm
Uwielbiam Ozziego! Bezsprzecznie, bezapelacyjnie, bezdyskusyjnie!
Od zawsze, na zawsze. Uwielbiam go w dwójnasób dzisiaj, bo poprzez uwielbienie mego Syna dla niego. W całym dorobku tego wokalisty niema jednej słabszej piosenki, słabszego momentu. Czy to w Black Sabbath czy w karierze solowej. Zawsze, absolutnie zawsze dobiera sobie doskonałych muzyków. Choć moim najmocniejszym faworytem (i dziecka mojego oczywiście także) jest Zakk Wylde. Jednak na tej płycie nie gości. Nie szkodzi.
Od poniedziałku usłyszałam dwa kawałki zamieszczone na mającej ukazać się w czerwcu płycie. "Let Me Hear You Scream" - cały Ozzy. Stary, dobry, mocny ale nie wrzaskliwy, Ozzy. Kwintesencja stylu tak dla niego charakterystycznego.
Dzisiaj zaś usłyszałam cover BeeGees. Wszystkiego można się po tym artyście spodziewać, prawda? Ale czy ktoś zgadłby, że Ozzy Osbourne sięgnie po standardy muzyki dyskotekowej lat 70tych poprzedniego stulecia? Dla mnie nie było to oczywiste lecz zaskoczeniem dużym także nie. Usłyszałam świetną przeróbkę Staying Alive. I znów mogę napisać "cały Ozzy". Rockowy pazur wyhynął z tej przecież niemłodej i raczej uładzonej piosenki. I zakończony ten pazur jest iście po osbournowemu - przewrotnym, clownowym śmiechem i oświadczeniem "wciąż jestem".
Dla mnie super. Z niecierpliwością czekam na ten krążek.
Większość materiału na nową płytę została nagrana w domowym studiu Ozzy'ego w Los Angeles. Obecny skład jego zespołu tworzą: gitarzysta Gus G. (Firewind, Arch Enemy), basista Rob "Blasko" Nicholson, perkusista Tommy Clufetos (Alice Cooper) i klawiszowiec Adam Wakeman. Produkcją zajął się sam Ozzy w tandemie z Kevinem Churko.
"To bardzo ciężkie granie. To swoiste skrzyżowanie Black Sabbath i Ozzy'ego, mieszanka obu tych stylów. Nie planowałem takiego efektu końcowego - tak po prostu wyszło. Tak, w dużej mierze jest to bardzo ciężki materiał i... cóż, mam po prostu nadzieję, że się spodoba" - powiedział Ozzy Osbourne w rozmowie z "New York Times".
[color=darkred]