autor: Szyshak » grudnia 8, 2009, 11:29 pm
-Zrobimy teatr, sztukę? – spojrzał pytająco na swojego mentalnego doradcę
-Wie pan, myślę że zrobimy. To będzie ciekawy przypadek. Niech pan mówi, chętnie posłucham. Proszę poczekać, wezmę tylko czystą kartkę. – sięgnął do szuflady tuż obok i wyjął nową ryzę, bielusieńkiego papieru. -Czym będziemy się różnić od produktu wyjściowego? – spytał pacjenta
-Nazywaj to pan jak chcesz. Produkty, ciekawe przypadki czy osobowość nieprawidłowa jak macie to w zwyczaju. Ale dobrze, pan pyta ja odpowiadam. Różnica jest jedna – my to robimy, ona tym jest. Po prostu. To coś na zasadzie „Na początku było Słowo”, później Pan stworzył kobietę i posłał tam gdzie diabeł nie poradzi. Nie poradził również i Beth Hart, albowiem niech pan sobie wyobrazi, że jest pan na widowni, siedzisz pan sobie wygodnie, a tuż pod ręką masz pan biblijną Ewę sceny muzycznej. Jak i właściwa Ewa, Beth kusi, ale w tym rzecz, że na dwa sposoby. Nie tylko słodkim jabłuszkiem, które trzyma w dłoni – w tej chwili ułożył się wygodnie na kozetce i wpatrywał się w sufit. Jego wzrok stawał się bardziej niespokojny.
-Czy może pan kontynuować? Czy może przerwiemy? – spytał doktor nie odrywając wzroku od kartki, na której zapisywał spostrzeżenia pacjenta
- A pan byś zakrywał uszy i odwracał wzrok gdybyś ją pan widział? – pacjent odwrócił się w stronę konowała i spojrzał nań nerwowo – Widzisz pan, jak powiedziałem już, ona kusi. Kusi jak sami diabli. Jak sama Janis. Może przechadzała się dziewczyna po niebiańskich bezdrożach, chciała zobaczyć z góry co słychać w Mieście Aniołów, gdzie 2 lata wcześniej oddała ducha i spadła na dół. Widać Janis’ki tam na górze nie chcieli i zamknęli ją w Beth. Może uważali, że nie zagrała swojego ostatniego koncertu. Pan masz mnie za czubka, nieprawdaż? – zapytał, ale jednocześnie wiedział, że to truizm.
- My tylko przeprowadzamy eksperyment, taka swoista aranżacja – doktor poprawił okulary na nosie i notował dalej
- Wiesz pan, że będziesz tu zaraz leżał obok mnie? Zaraz po tym jak napijesz się pan z tego kotła scenicznego erotyzmu – wstał, zaczął macać się w okolicy prawej piesi i wyciągnął pogniecioną paczkę papierosów z kieszeni kraciastej koszuli. – Mogę zapalić? Dla pana też starczy, ale po tych 10 minutach… Zlecą raz dwa…
"Am I The One"
( + dodatkowy rodzynek "Mama")
Ostatnio zmieniony grudnia 8, 2009, 11:41 pm przez
Szyshak, łącznie zmieniany 1 raz
"Wherever that river goes, that's where I want to be..."