autor: Wojtek Młynarczyk » lutego 18, 2010, 8:36 pm
Proszę bardzo, mój autorski patent: jeżeli nie mamy do dyspozycji 15watowego lampiaka ze zdjętym pokrętłem, o którym pisał azazzello i musimy dopuścić do użytku jakieś pięćdziesięcio- i więcej watowe bydlę dla gitarzystów, wówczas konieczne jest zafiksowanie potencjometru volume na "1" za pomocą młotka i kilkucalowych gwoździ (minimum trzech, nie należy lekceważyć instynktu przetrwania u szarpidrutów), a jeszcze lepiej - zaspawania w tej pozycji.
Ale żeby nie było, że się czepiam gitarzystów, muszę uczciwie wrzucić kamyczek do własnego ogródka: wspomniałem, że zdarzają się (choć rzadko) harpiarze, którzy swoje solo ograniczają do 2-3 chorusów. Tyle, że myliłby się ten, kto by pomyślał, że to dlatego, iż są dojrzałymi muzykami, którzy doszli już do tego, że lepiej zagrać mniej a lepiej, niż więcej, ale gorzej. Co to, to nie. Przyczyny (jest ich kilka) są różne, wymienię w kolejnosci "od tyłu" czyli zaczynając od najrzadszej :
1) Chorus 3. od połowy stanowi niemal wierną kopie chorusa 1. Grający kończy z braku pomysłu na dalsze granie. Przyczyna najrzadsza, bo wymaga już pewnej świadomości - zorientowania się, że się powtarza...
2) W braku reakcji na kolejne: "..gościu, k..a, skończ pitolić", wyciszono mu mikrofon (wcześniej przez pomyłkę go podgłaśniając, powodując potworny pisk sprzężenia, skutkujący rejteradą publiczności, zniszczeniem głośników wysokotonowych i uruchomieniem alarmu przeciwpożarowego).
3) Gitarzysta-profan, od początku przebierający nogami i mający za nic piękno partii solowej harmonijki, skorzystał z sekundowej pauzy, która miała podkreślić moc mającego po niej nastąpić dłuuuugieeeegoooo wibrata i postanowił wszystkim pokazać, że Jimmi Page i Hendrix razem wzięci, to przy nim cieniarze. Próba podjęcia rywalizacji kończy się piskiem sprzężenia skutkującym...[patrz punkt 2]
4) Zabrakło tchu i gitarzysta-profan...[patrz punkt 3].
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King