Dla mnie sprawa jest prosta.
Na samym koncu tego lancuszka "pokarmowego" jest sluchacz.
Ma on moze wrazenie , ze lubi to co lubi , ale do pewnego stopnia mozna wplywac na te "jego" upodobania. A to poprzez reklame , a to porzez krytyke itd
Jedni lubia bluesa bo ich rodzice sluchali, inni z powodu dziewczyny, jeszcze inni bo im sie wydaje , ze tak jest fajnie i ze to taki inteligentny rodzaj rozrywki , ktos slyszy emocje , ktos jeszcze inny cos jeszcze innego.
Nikt nie ma patentu na to co jest piekne, a co nie...
Gdyby nie bylo Watersa czy Dylana to ... by go nie bylo ....bylby inny spiewajacy omalocopoeta... moze Wysocki by do Stanow wyemigrowal i zrobil kariere.
Zarowno sluchacze jak i muzycy maja prawo do wyrazania swoich opinii.
Ile one znacza i dla kogo to juz zupelnie inna sprawa.
Jest jednak jedna ciekawa dla nas konsekwencja "amerykanskiego " podejscia do tematu.
Na wielu kilku internetowych stronach polskich muzykow publikowane sa opinie amerykanskich mistrzow gatunku opiewajace zdolnosci naszych wykonawcow. W swietle tego co napisal TB King sa one.... gowno warte .... i tu akurat sie zgadzam.
Pozdrawiam