4 lipca 1993 roku, Bayfront Park w Miami. Na scenie „standardowy” sk?ad: Deen Castronovo – perkusja, Todd Jensen – bas, Neal Schon – gitara. I w?a?ciwie mo?na by zaczyna?, bo trio, w tym wypadku, to chyba najbardziej optymalne zestawienie. Do mikrofonu podchodzi jednak jeszcze jeden facet i po kr?tkim powitaniu m?wi do licznie, jak przypuszczam, zgromadzonej publiczno?ci: „Chcieliby?my przedstawi? Wam troch? materia?u Jimi Hendrixa…”.
No i zaczynaj?. Od razu z „grubej rury”. Kiedy rozbrzmiewaj? pierwsze d?wi?ki „Purple Haze” nie ma ju? w?tpliwo?ci, ?e na scenie znajduj? si? nieprzypadkowi muzycy. Kiedy za?piewane zostaj? pierwsze wersy tego Hendrixowskiego „przeboju” nie ma ju? z?udze?, kto stoi za mikrofonem… Panie i Panowie, Paul Rodgers! A je?li on, to mo?na mie? pewno??, ?e b?dzie wyj?tkowo, szczeg?lnie, cho? materia?, kt?ry zaprezentuj? ograny zosta? i ogrywany jest wci?? na dziesi?tki sposob?w przez rzesze najr??niejszych artyst?w.
Zaledwie pi?? utwor?w. Utwor?w zagranych po mistrzowsku, ale co wa?niejsze za?piewanych w ten jeden jedyny i niepowtarzalny spos?b. To nie przypadek, ?e to na nim wzorowali si? i wci?? wzoruj? inni, cz?sto uznani ju? wokali?ci. Kt??, bowiem potrafi oprze? si? magii zakl?tej w s?owach wy?piewywanych przez niego onegdaj z genialn? formacj? FREE, magii po dzi? dzie? s?yszalnej we wszystkim, czego si? „dotknie”.
Nie jest inaczej z utworami zaprezentowanymi w tamten letni dzie? w Miami. Po wspomnianym ju? „Purple Haze”, „Stone Free” z gitarowym cytatem z „Trzeciego kamienia od s?o?ca”, po kt?rym nast?puje kolejny przecudnej wr?cz urody, tym razem wokalny z „?mietankowego” „I Feel Free”, przychodzi kolej na jeden z moich najukocha?szych, je?li nie najukocha?szy „heniowy” song. „Little Wing”. Ten utw?r sam w sobie jest genialny, ale kiedy Rodgers wchodzi z: „Well, she's walking through the clouds...” czuje si? to specyficzne mrowienie, charakterystyczne dla dozna? najpi?kniejszych… I tu znowu cytat, tym razem z innego Hendrixowskiego „cukiereczka” – „Angel”. Dalej ju? tylko „Manic Depression” i wie?cz?ce album „Foxy Lady”.
W przerwie mi?dzy utworami, w?r?d gromkich braw rozentuzjazmowanej publiki Paul Rodgers m?wi: „Bardzo dzi?kuj? Miami! Dzi?ki Jimi Hendrix, gdziekolwiek jeste?!” My?l?, ?e tego dnia Jimi by? bardzo blisko i gdyby tylko dobry B?g mu na to pozwoli?, wskoczy?by na scen? ze swoim o?rupanym Stratocasterem.