WSTĘP – CZYLI NAD JEZIOREM...Usiadłem do klawiatury laptopa z zamiarem napisania recenzji pewnej płyty. Ale zanim zacznę – muszę wtrącić kilka słów wstępu.
Otóż uczciwie przyznam: nie znałem dotąd formacji Sztof. Ściślej: "dotąd" – czyli do 31. kwietnia tego roku; a więc do przesłuchań konkursowych tegorocznej edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Bluesowego "Las, Woda & Blues" w Radzyniu koło Sławy.
Do Radzynia kapela Sztof przyjechała jako jeden z pięciu zespołów zakwalifikowanych do konkursu. Aż z Gietrzwałdu (woj. warmińsko-mazurskie!) - czyli kawał drogi. Ale warto było...
Kiedy słuchałem Sztofu podczas radzyńskiego konkursu, to gdzieś w okolicy trzeciego granego przez chłopaków numeru powiedziałem do ludzi z naszej festiwalowej załogi: "Słuchajcie – to są moi faworyci. Oni muszą wygrać ten festiwal!".
Miałem już wtedy prawo oceniać – gdyż Sztof grał jako zespół zamykający koncert konkursowy. Wcześniej ułyszałem zatem wszystkich ich rywali. I w tym roku odczuwam wielką satysfakcję – bo chyba po raz pierwszy (a jeżdżę do Radzynia od lat) Wysokie Jury tego festiwalu potwierdziło mój wybór.
Panowie z formacji Sztof wygrali tegoroczną edycję Las, Woda & Blues.
DO MERITUM – CZYLI "NAJWAŻNIEJSZE RZECZY"
Ostatecznie z moich radzyńskich spotkań z zespołem Sztof dziś pozostała mi Ich pierwsza płyta, prezent od kapeli (dziękuję!). Nosi tytuł "Najważniejsze rzeczy". I jest rewelacyjną wizytówką tego, co usłyszałem i zobaczyłem na dwóch radzyńskich koncertach tej formacji.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem opowiadania o muzyce. I to przeciwnikiem podwójnym: bo i jako człowiek (gdyż uważam, że nie definiuje się tego, co się czuje), i jako praktykujący muzyk (gdyż nie wyobrażam sobie, że ktoś może opisać np. moją ulubioną linię basową; albo – tym bardziej! - mój ewidentny błąd w prowadzeniu pochodu sekcji).
Dlatego – z pełnym przekonaniem polecając Wam płytę "Najważniejsze rzeczy" zespołu Sztof – po prostu omówię to, co na wspomnianym krążku zwróciło moją uwagę. A ponieważ, jak wspomniałem, muzyki się nie opisuje, tylko trzeba jej słuchać, stąd – gdzie będzie można – polecę Wam linki do utworów (a w ogóle to doradzam po prostu zakup tej płyty).
PODSTAWA – CZYLI MUZYKAMoje muzyczne preferencje są takie, jakie są – i to jest na pewno subiektywny element każdej oceny. Pamiętam pewną sytuację sprzed kilku (kilkunastu?) lat. Otóż zespół, w którym ja sam grałem (wcale nie bluesa, raczej odmianę poezji śpiewanej) miał przyjemność wystąpić na charytatywnym koncercie ze śląską formacją Highway. Mój przyjaciel (gitarzysta naszej kapeli), z uwagą i na milcząco słuchał przez kilkanaście minut muzyki Marka "Maniola" Manickiego i Jego załogi – po czym nagle odezwał się do mnie: "No, oni są świetni, Hoffi! Ale, kurczę, na polskim rynku wystarczy jeden Dżem. Nie będą mieli łatwo".
Nie do końca miał rację. Dżem, faktycznie – wciąż pozostaje legendą; ale Highway'e i tak grają do dziś. Nadal zapełniają sale, nadal mają coraz większą grupę wiernych fanów – w tym niżej podpisanego – którzy to fani kupują ich płyty... Fakt, nie słychać ich utworów w mainstreamowych mediach. Ale tu nasuwa się pytanie: a czy Dżem na pewno w tychże mediach dziś nadal istnieje?...
Moim zdaniem – Sztof stanął właśnie na jednym stopniu z zespołem Highway. Są jeszcze młodsi od Dżemu oraz od formacji liderowanej przez „Maniola“; ale kochają te same klimaty. No i nie mogą się wręcz wyprzeć swej – obiektywnie widocznej! – fascynacji Dżemem. Do czego zresztą Kuba "Qbek" Zajączkowski (wokalista Sztofu) otwarcie przyznał się z radzyńskiej sceny...
Notabene: Sztof definiuje swe dżemowe i ryśkowe fascynacje już w pierwszym utworze krążka "Najważniejsze rzeczy". Gdyż ten tytułowy, otwierający płytę numer nie tylko muzycznie "pachnie Dżemem" (to nie zarzut – podkreślam! - to raczej przyklaśnięcie), ale przesłanie jego tekstu nieodparcie musi skojarzyć się z "Autsajderem". Konkluzja Ryśka Riedla "Zawsze warto być człowiekiem" w zasadzie jest jednoznaczna z konkluzją Sztofu: "Zawsze trzeba być uczciwym / przyzwoicie zachowywać się". Reszta tekstu (rozrachunek z dotychczasowym życiem, uderzenie się w piersi i krytyczna samoocena) dopełnia tego wrażenia.
Na płycie "Najważniejsze rzeczy" znajdziecie zatem pełen przekrój muzyki, którą winna serwować każda rasowa blues-rockowa kapela. Macie tutaj zatem i proste, rockowe kawałki ("Stary Rock'n'Roll" -
https://www.youtube.com/watch?v=l94uuwM ... =Sztofband )
albo "Tylko ona" -
https://www.youtube.com/watch?v=_OO5QB_ ... R.Hoffmann ),
i utwory nawiązujące do cięższych, hard-rockowych klimatów ("Banalny zwrot", „Krótkie życie“ -
https://www.youtube.com/watch?v=PWgk3XW ... =Sztofband),
i ballady bluesowe (tytułowe "Najważniejsze rzeczy"), i ballady rockowe ("Dom" -
https://www.youtube.com/watch?v=-iec22l ... =Sztofband ).
Nie bawmy się zresztą w klasyfikowanie i segregację.Stwierdzam krótko: na tej płycie każdy miłośnik blues-rocka znajdzie coś, co polubi.
BARDZO WAŻNE – CZYLI TEKSTYTutaj też podkreślę: mam prawo (jak każdy odbiorca muzyki) być subiektywny. A to dlatego, że od lat mam swój ulubiony typ tekstów bluesowych. Starzeję się – i z wiekiem bardzo mi się te preferencje utrwalają... Otóż dla mnie wzorem rzetelnego, fachowego, bluesowego tekściarza jest Marek Modrzejewski ze Zdrowej Wody. Właśnie taką narrację, jak ta prowadzona przez Marka, kocham w bluesie. Czyli: poetyckość – ale bezpretensjonalna; czyli uczuciowość – ale bez nachalności i chamskiego ekshibicjonizmu; czyli dowcip – ale subtelny i dający do myślenia; czyli liryzm – ale nie nachalny, tylko raczej "rock'n'rollowy"... Oraz (co ważne) umiejętność pisania o sprawach najważniejszych, takich egzystencjalnych – ale ciekawie, niebanalnie, w sposób zmuszający do refleksji.
Marku – masz godną kontynuatorkę Twego "tekstowego" działania! Tak, moi drodzy, ja też byłem zaskoczony, gdy sprawdziłem: otóż dla niewątpliwie bardzo męskiego, wręcz bardzo "samczego" kwintetu, jakim jest Sztof, teksty pisze... przedstawicielka płci pięknej – Anna Król! Byłem zaskoczony, przyznaję – wcale nie tym, że "kobieta potrafi" (nie jestem seksistą, broń Boże!). Zaskoczyło mnie to mianowicie, że w trakcie słuchania byłem absolutnie przekonany, iż słowa kolejnych utworów z płyty "Najważniejsze rzeczy" wyszły spod pióra faceta! Chodzi mi o ten "męski" sposób oglądu i oceny świata; o takie "samcze" wątpliwości, oceny i wnioski... Nieznana mi Pani Aniu, droga tekściarko Sztofów – żaden facet nie ma szans w życiowych potyczkach z Panią, gdyż zbyt dobrze zna Pani naszą męską psychikę!
No a o "tekstowym warsztacie" Pani Anny pisał nie będę – sami posłuchajcie tych piosenek...
ATUTY KAPELI – CZYLI WSZYSTKO PRZED NIMIBędę teraz szczery na pograniczu bólu. Otóż uważam – na podstawie dwóch koncertów Sztofu, uważnie wysłuchanych na Las Woda & Blues – że poziom umiejętności poszczególnych członków zespołu jest... zupełnie przyzwoity. I tyle. Czyli: takich muzyków widuje się na różnych festiwalach na pęczki. Ale Sztof ma dwa podstawowe atuty (a więc są to także atuty ich pierwszej płyty): po pierwsze – grają właśnie ze sobą i słychać, że się rozumieją (czyli właśnie w tym konkretnym składzie) i po drugie – mają fajne kompozycje i teksty. Może jestem dziwakiem – ale uważam, że bluesowa (blues-rockowa) kapela nie musi zatrudniać wirtuozów, żeby być świetnym zespołem. I odwrotnie – jakakolwiek formacja, w której będzie udzielał się nawet najsprawniejszy muzyk-technik, przepadnie, jeśli jako grupa, jako całość, nie będzie przekonująca dla słuchacza. Na tym polega granie zespołowe... I bardzo dobrze!
Byłbym nieuczciwy (także wobec siebie samego) gdybym nie wspomniał o pewnym niewątpliwym atucie Sztofu: o wokaliście. Jakub "Qbek Zajączkowski ma nie tylko bardzo dobry głos, ale w dodatku potrafi go właściwie używać. Myślę o emisji, artykulacji, skali, akcentowaniu tekstu... No – o tych walorach dobrego wokalisty, które może są przyziemne i niewarte definiowania, ale jednak stanowią o jego klasie. Chciałem teraz – na poparcie mojej tezy - podać przykłady konkretnych utworów z omawianej płyty, ale musiałbym wymienić praktycznie wszystkie numery...
Dodatkowym atutem Kuby jest to, że ma głos rozpoznawalny. To ważne przy promocji kapeli. Mnie osobiście barwa wokalu "Qbka" kojarzy się z liderem pewnej polskiej pop-rockowej kapeli, która w tym roku ma realizować swoją jubileuszową trasę... ale nie chcę nic nikomu sugerować. W każdym razie życzę Kubie, żeby zapisał się w historii polskiej muzyki na tyle wyraziście, co wspomniany Artur.
SÓL, PIEPRZ I ZIOŁA – CZYLI NA ZAKOŃCZENIE SMACZKIPłyty, o której piszę, wysłuchałem wielokrotnie. Woziłem ją w samochodzie, maltretowałem w domu... I próbowałem wyłapać, czym różni się brzmienie utworów zamieszczonych na niej od tego, co słyszałem live, w Radzyniu.
Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to harminijka. W Radzyniu nie było jej w ogóle – a na płycie słychać ją w kilku utworach – zarówno tych spokojnych (np. "Najważniejsze rzeczy"), jak i tych bardziej dynamicznych (np. "Tylko ona"). Jest wyważona, pewnie prowadzona, z technicznymi smaczkami brzmieniowymi – lecz jednocześnie nie jest nachalna, stanowi jedynie element tła. Element ważny – ale tła... No więc sprawdziłem. I wcale mnie nie zdziwiło, że harmonijkę na "Najważniejszych rzeczach" nagrał sam Mistrz – Sławek Wierzcholski... To mistrzostwo słychać.
I kolejny smaczek, który słychać na płycie, a którego nie było na koncertach podczas Las, Woda & Blues: chórki. Chłopaki (piszę tu do członków kapeli Sztof) - dziękujcie Ewie, Wiolecie, Sławkowi i Mateuszowi! Niby tak drobiazg te chórki – a jednak jaka wisienka na torcie...
Muzycy ze Sztofu napisali na okładce swej płyty, że w studiu "Eden" Dariusza Kowszewicza spędzili 50 godzin.
Panowie: nie był to czas stracony.
Maciej "Hoffi" Hoffmann----------------------------------------
SZTOF – CD "Najważniejsze rzeczy"
- kontakt z Zespołem: +48 603 120 086
- e-mail grupy:
sztofband@o2.pl