O Laurence Jonesie mowa była na tym forum już od jakiegoś czasu. Andrzej Jerzyk zachęcał do posłuchania go w audycjach radiowych, Zdzisław Pająk natomiast do zobaczenia go na żywo w Ciechocinku, Dziadek Władek w Krośnie, a Hard Rock Pamela zapraszał na koncert do siebie.
Laurence dal się namówić w sezonie letnim tego roku na tournee po Polsce. Koncertował w Warszawie, Elblągu, Olsztynie Łodzi, Ciechocinku, Chorzowie, ale na tym forum jego występy przeszły bez echa. Nie ma tu zapowiedzi jego koncertów, nie ma też recenzji. Można powiedzieć, że nie uznano na tym bluesowym forum, iż jest godzien by na nim zaistnieć.
Tymczasem z młodym muzykiem nie powstydził się zagrać Eric Bardon, występował też też z nm Walter Trout, a do otwierania swoich koncertów zaprosili go Wishbone Asch, the Royal Southern Brotherhood, Buddy Whittington i Tonny McPhee.
Ostatnio ukazał się jego 4-ty album ( jedna płyta rocznie). Producentem jego płyt jest Mike Vernon , który wyprodukował krążki: Bluesbreakers, Eric Clapton, Fleetwood Mac, Peter Green, John Mayall, Peter Green i inne.
Jones jest muzykiem charyzmatycznym - wirtuoz gitary i niepospolity aranżer wykonywanych przez siebie utworów. Gra ciekawie, każdy dźwięk jest interesujący, skupia na swojej grze uwagę słuchaczy.
Jest w tym coś z muzyki S. R. Vaughana ale też dużo jego własnej twórczości.
Ma dopiero 20 lat, ale duszę "starą', dlatego czuje i potrafi przekazać to wszystko co najlepsze jest w klasycznym białym bluesie. Jego występy są koncertami prawdziwego, twórczego artysty, można powiedzieć, że każdy jego występ jest spektaklem. Nie bez kozery zaproszono go do Royal Albert Hall i Carnegie Hall.
Fatalnie, że bluesowy serwis zignorował Jonesa, ale może dobrze byłoby, żeby użytkownicy serwisu jednak posłuchali i zobaczyli co potrafi, bo kiedyś zapewne będzie o nim głośno.
https://www.youtube.com/watch?v=-VSg4DssJKU