No i ostatni już chyba odcinek.
Jak miałem wszystkie tracki juz pocięte, pomontoweane, poedytowane, podublowane, z góra dwoma wersjami solówek do każdej piosenki pojawił się problem - kto to wszystko zmiksuje? Niby Tomek jest producentem i troche płyt zrobił, ja też coś tam umiem i robiłem, ale wiedziałem, że my nie możemy tego miksować ze względu na zbyt osobisty stosunek do materiału. No to zacząłem szukać. Jako próbny wysyłałem Uherski Bród i naprawdę wielu realizatorów go miksowało, bo byłem ciągle niezadowolony. Byli różni i niby nie robili źle, ale wszystko było zbyt "poprawne" i troche bez charakteru i klimatu. A przynajmniej takiego klimatu, jaki słyszałem w głowie. Poza tym zbyt mocno było to upodabniane do różnych innych produkcji, co to gdzieś tam "chodzą" i wielokrotnie tez byłem proszony o wysłanie wzorcowego nagrania. A ja nie wiedziałem jakie to niby ma być. W końcu wysyłałem takie najbardziej wypasione, jakie znalazłem, ale o kllimacie nie było mowy. Poza tym, ja do moich gitar zakładam najgrubsze struny jakie mogę dostać - 13-56! Granie na nich bywa męką, ale na koncertach to słychać tę ich grubość i MOC! A w tych miksach to jakoś takie sie to robiło standardowe, jakbym grał na 9-tkach. I już mieliśmy kilka tych próbnych miksów i nawet jeden taki "zwycięski". Mianowicie mój przyjaciel z Francji, Jean-Philippe zrobił to naprawdę fajnie i zdecydowanie najlepiej,. Cóż z tego jednak, kiedy on zawodowym producentem nie jest, a poza tym osobowościowo jest nie do ogarnięcia
Zrobił, potem się znudził, potem znowu odezwał i wiedziałem, że lepiej nie będzie. Chłopak niezwykle zdolny (kiedyś przed koncertem naprawił mi piec zapalniczką) , ale jeżeli chodzi o terminy itp. to katastrofa. No i wreszcie Zbyszek polecił mi tego Michała "Rosę" z MAQ records. Od razu zrozumiałem, że to musi być to! Wysłałem mu próbne tracki, ale juz przed miksem zaintrygowało mnie to, że nie pytał mnie o szczegóły techniczne, ale o sprawy czysto artystyczne, inspiracje, emocje itp. I nie chciał nagrania wzorcowego! Tyle, że robił na Protoolsie i trochę zajęło mi przerobienie tych scieżek na format zrozumiały dla tego programu. Jakiś tydzień! No i wysłałem mu tracki, a on m i odesłał jakiś miks z zapytaniem, czy sa wszystkie i czy nic nie pogubił. Czyli właściwie nie miks w pełnym tego słowa znaczeniu, ale taki zestaw ścieżek, na których, jak pisał, "coś sobie popodbijał". I ten nie do końca miks był ze wszystkiego zdecydowanie najlepszy! Lepszy dużo nawet od Jean-Philippowego! I to o wiele. Od razu z nastrojem, klimatem itd. No i wysłałem chłopakom, wszyscy zgodnie orzekliśmy, że jest the Best i pisze Michałowi, że wygrał. A on na to - "Ja tam jeszcze nic nie zrobiłem"! Jeszcze tylko negocjacje cenowe, które tu pominę milczeniem
i robimy z "Rosą". Właściwie głównie ja robiłem, bo ustalił się taki system pracy, że MIchał troche robił sam, a co jakiś czas ja jeździłem, spędzaliśmy cały dzień i miksowaliśmy razem, podejmując ostateczne decyzje. Michał też się zapalił do tego projektu, bo materiał mu się spodobał i uznał, że "ma w sobie to COŚ". Bardzo dużo sie przy tym nauczyłem, bo okazało się dlaczego tak to świetnie idzie, po prostu Michał, to światowej klasy realizator i prawdziwy geniusz! Jako nadworny realizator Motion Trio objezdził cały świat, a robi muzykę tak rózną i z takimi wykonawcami... Puszcza mi numer i mówi, co tam zrobił, dla kogoś, ja na to "Dobry bębiarz tu gra" a on - "Tak, to Billi Cobham!" Posiada olbrzymią wiedzę, ale w związku z tym prawie wszystkie zasady łamie, bo wie o co biega i może sobie na to pozwolić. Jak mi pokazał, jak nagrywa bębny, to rozwaliło mi to mózg.
A jeszcze sprzęt - zewnętrzne procesory, lampy, analogi, a czasem proste, wręcz prymitywne urządzenia, ale za to brzmiące! Pamiętam mojego entuzjastycznego maila, jakiego mu kiedyś wysłałem, po przesłuchaniu kilku "dopieszczonych" wersji utworów. Napisałem mu, że to będzie płyta godna Grammy! Do tej pory własciwie tak myślę, przynajmniej jeżeli chodzi o brzmienie! (Co do muzyki mogę być nieobiektywny) Jest proste, surowe, vintage nawet(brzmienie), ale z jaka przyjemnościa tego się słucha! No i jaki jest klimat. Jakby to było w Stanach, to myślę, że Grammy byłoby blisko.
A przy tym jest to wszystko bardzo subtelne i tej obróbki właściwie nie słychać. Może z wyjątkiem tego "lejącego się" pogłosu w niektórych kawałkach.
Miksowaliśmy te płyte własciwie prawie pół roku. Efekt finalny jest tego wart. Nawet ja, choć przecież powinienem już żygać tym materiałem, słucham tego z prawdziwa przyjemnością.
Kto ma - potwierdzi.
Zapraszam do zakupu - na priv, lub na maila
stommapawel@gmail.com