autor: posener » stycznia 10, 2015, 9:52 am
We wpisach, które zdarza mi się czasem popełnić na forum przy okazji tematu Tedeschi/Trucks Band zwykle przemycam pod ich adresem rutynowe złośliwości, ale raczej łagodne w formie, bo zawsze gdzieś z tyłu głowy czai się świadomość, że jednak biorąc pod uwagę średnią, spółka TT dostarcza towar najwyższej jakości profesjonalnej. Teraz przy okazji tej zagadki i po przesłuchania po pewnej przerwie innych płyty TDTB dotarło do mnie z dramatyczną siłą, iż z punktu widzenia efektu artystycznego epokę TDTB dzieli naprawdę spory dystans od epoki TTB (na korzyść oczywiście tej pierwszej). Mam wrażenie, że proporcjonalnie tyle ile przybyło Trucksowi nowych fanów (głównie rockowych), tyle ubyło artystycznej wagi jego muzyce. Zastanawiam się, czy przez krótki w sumie czas istnienia zespołu TDTB wyeksploatował cały swój artystyczny potencjał i do końca swoich dni będzie bezpiecznie jechał po równiutkiej autostradzie komercyjnego sukcesu, czy też nadal coś w nim drzemie i być może narasta, a jeżeli tak, to w pewnym momencie znowu zapragnie czegoś więcej niż letniej stabilizacji family biznesu z małżonką. Cóż za wspaniałą muzykę nagrał Derek z przyjaciółmi w ramach TDTB! Daleko wykraczającą poza koleiny bluesrockowej rutyny. Moim zdaniem w końcowym okresie działalności był to jeden z najlepszych zespołów w historii tego typu muzyki. Nie pamiętam już kontekstu, ale widziałem na You Tubie fragment koncertu TTB, kiedy na estradę wychodzi basista TDTB Todd Smallie i ruszają z „Get What You Deserve”. Pojawia się inna energia, stary czad wraca, a na twarzach muzyków, którzy grali w TDTB, a pozostali w TTB widać nieukrywaną satysfakcję, mimo, iż brakuje na scenie niezawodnego, potężnego silnika TDTB czyli Yonrico Scotta. Oni jeszcze powrócą! Oni muszą wrócić, ja to wiem. To było zbyt mocne i zbyt dobre, aby Dereka nie ciągnęło.