autor: Electric Muddy » kwietnia 11, 2014, 6:06 pm
Perfekcyjny Stranger ja oczywiście też akceptuje twój pogląd, ba powiem więcej, ile świat byłby nudniejszy gdy wszyscy myśleli tak samo.
Ja nie lubię w takich sytuacjach używać takich zwrotów jak „świętokradztwo”, ale trochę dziwi mnie to, że sytuację w Dżemie postrzegasz tak samo jak reaktywację Breakoutu. Być może Breakout na początku istnienia z założenia miał być zespołem, ale bardzo szybko okazało się, że ten zespół (o ile możemy w tym przypadku mówić o zespole) opierał się w zasadzie o aktywność jednego człowieka, co sam Nalepa wyraźnie dał do zrozumienia po latach. Co do Dżemu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, ja wiem, że ponowna reaktywacja zespołu na przełomie lat 70-tych i 80-tych była głównie zasługą Riedla, ale nigdy tak naprawdę nie było wątpliwości, że to był zespół, bo zespół to nie tylko front men, który najbardziej przykuwa uwagę, pozostała czwórka była równie ważnym elementem tej układanki i ten sukces wypracowali oni wszyscy, w pewnym okresie pozostali muzycy zastanawiali się czy z Riedla nie zrobić solisty, ale wtedy on sam zaprotestował. W przypadku sukcesu Breakoutu ten sukces/pozycję na Polskim rynku muzycznym wypracowała jedna osoba, tak więc ci muzycy, którzy teraz używają nazwy Breakout będą budowali swoją pozycję na tym co wcześniej wypracował kto inny i owszem, dzięki temu dotrą do szerszej liczby odbiorców niż gdyby używali innej nazwy zespołu, ale czy to do końca jest uczciwe?
Marcin