Govt Mule wraca do Europy

[KROPLA72]

[Marika2011]

[Maniol HIGHWAY]

no to w Warszawie już pewnie grajo

dawać relację na gorąco

no i do zobaczyska jutro w Krakowie

[StS]

Jeszcze grają? Jakie wrażenia? Proszę śmiało pisać - czekamy.
......................................

[NiebieskaStrefaBluesa]

setlista prosto z facebook.com/mulearmy

Gov't Mule
7/1/13
Klub Progresja
Warsaw, Poland

Set 1:
Broke Down On The Brazos >
Steppin' Lightly >
World Boss
Mother Earth
No Need To Suffer >
Dolphineus >
Painted Silver Light
Driving Rain
Forevermore
Time To Confess

Set 2:
Beautifully Broken
Don't Step On The Grass, Sam
Piece Of My Heart w/ Natalia Sikora
Trane >
Drums >
Temporary Saint
Long As I Can See The Light
Trouble Every Day
Blind Man In The Dark

Encore: Mule

[bluesman1]

Mam do sprzedania bilet na jutrzejszy koncert w Krakowie. Moge sie potargowac w rozsadnych granicach, nie bede mogl dojechac. Bilet jest ciagle w kopercie z Eventim, otwarty tylko dla weryfikacji i sprawdzenia czy wszystko sie zgadza. Prosze o kontakt do mojego przyjaciela Waldka: 694 454 494. Bedzie on od ok. 2 popoludniu w Krakowie, mysle ze najlepiej spotkac sie z nim tuz przed impreza ale prosze smialo dzwonic.

[Indianerka]

Nie wiem, czy tak dawno nie słyszałam Mułów na żywo, czy może to coś ze mną, ale lepszych ich nie pamiętam. Skoro jutro setlista ma być zupełnie inna, to czuję się trochę jakbym była tylko na połowie koncertu i muszę stoczyć ze sobą walkę, żeby jutro nie urwać się z praktyk i nie wsiąść w pociąg
Sikora nie wymiękła przy nich, pięknie zaśpiewała, pewnie jeszcze nieraz do tego wrócę (ludzie nagrywali, chyba będzie na yt). Przy No need to suffer serce zamierało, gdy czekało się na solo Jorgena, a później ta gitara, doczekałam się i zagrali to w Polsce Muł to żywioł, znowu nie mogę się pozbierać. Może niech ktoś mniej bezkrytyczny dopisze resztę, dobranoc

[zakretka]

Moje marzenia się spełniły- usłyszałam No Need to Suffer i Forevermore-serce eksplodowalo, a odłamki poleciały na scenę Łzy w oczach- nawet w najśmielszych snach nie marzyłam o takiej setliście.Rozwalili mnie kompletnie- a Jorgen?!?!?! W tak świetnej formie go jeszcze nie widziałam. Mało tego, że nie poległ na No Need... malo tego -poplynal jak mistrz.
Warren niesamowity- energiczny, odważny i skory do podejmowania solowych wyzwań. Zespół działał jak świeżutko naoliwiona maszyneria.
A nasza Natalka Sikora <3 Wyglądała, jakby śpiewala z nimi od lat, piękny głos, piękna osobowość, sceniczny zwierzak.
Może dopiszę coś jeszcze później. Teraz idę spać, bo przecież jutro, hmmm dziś- kolejna uczta w Krakowie.
Dzięki Paweł M., dzięki Tangerine, dzięki Muły, dzięki Zamuleni.

Serce rośnie
Magda

[rocken]

[rocken]

[krzycho49]

z tym zespolem jest jak z kumplem którego zna się wiele lat.znam jego dowcipy wiem co powie ale chętnie ide z nim na piwo.i tak było wczoraj w progresji.4 fantastycznych muzykow i panujące miedzy nimi porozumiemie i harmonia.wspaniale wersje znanych utworow np.mother earth czy painted silver light lub blind man in the dark albo mule.choc pewno znajda się malkontenci którzy powiedze ze w stodole czy palladium kilka lat temu było lepiej. natalia sikora po raz kolejny udowodnila ze ma kawal glosu.jedyne zastrzeżenie to sala.wyglada ze to byle kasyno oficerskie wojskowej akademii techniczej.bylo tam masakrycznie goraco.sporo osob np.pewni bracia oglądali koncert stajac w barze .patrząc przez drzwi.a gdyby następnym razem g.mule zagrali w sali kongesowej.choc pewno bilety były by zdecydowanie droższe.choc może nie.ale czy zdołali by zapelnic kongresowa bo na moje oko w progresji było jakies 700 osob

[JazzyB]

[KROPLA72]

[bluesman1]

Bylo to moje czwarte spotkanie z Mulem.

Niestety, zespol po raz kolejny mnie rozczarowal. Nie dlatego, ze brak im umiejetnosci - malo jest dzis chyba muzykow z gatunku muzyki blues-rocka, ktorzy graja z tak niesamowita precyzja i natchnieniem. Nie dlatego, ze brak im harmonii i zgrania - troche muzyki juz przesluchalem w moim trzydziestoparoletnim zyciu i nie moge powiedziec, abym slyszal wiele podobnych zespolow. Nie dlatego, ze brak im energii i samozaparcia.

Mi osobiscie zabraklo jednej rzeczy - finezyjnosci, czy jakby to ktos ujal, ulotnosci. Czulem, ze slucham po raz enty tego samego koncertu tylko w innych okolicznosciach, z inna publicznoscia, w innej sali, w innym roku. Odnioslem wrazenie, ze zamiast intuicyjnego poszukiwania nieznanego i frywolnych improwizacji, zespol jak i poszczegolni muzycy odgrywali wciaz te same, utarte patenty, zamieniajac ich kolejnosc i w razie potrzeby wydluzajac czyjes solo, aby urozmaicic znane wszystkim kompozycje.

Fakt, w muzyce blues-rockowej raczej na prozno szukac podobienstw z muzyka chocby jazzowa czy nawet progresywna (ktora tez strasznie okaleczono swego czasu, probojac swatac ja z klasyka co obu nie wyszlo na dobre).

Moze jest tak, ze Warren i koledzy po prostu swiadomie zastapili intymnosc i niesamowitosc pierwszych koncertow i plyt z rutynowym, acz bardzo (nawet diabelsko) profesjonalnym podejsciem oraz czysta radoscia z grania kolejnych koncertow przed rozentuzjazmowana publicznoscia, goraco witaja kazdy ich wystep w kazdym zakatku swiata. Nie winie ich za to - podejrzewam, ze gdybym byl muzykiem, zachowywalbym sie dokladnie tak samo.

Stalo sie-byla to moja ostatnia przygoda z zespolem na zywo. Nie mam do siebie pretensji-musialem to przezyc samemu, aby moc to odebrac osobiscie i wyniesc odpowiednie wnioski, przede wszystkim dla siebie ale i po to, aby moc okiem krytyka podzielic sie z Wami. Ci, ktorzy odniosa wrazenie, ze jestem muzycznym malkontentem maja prawo tak myslec, choc bede sie bronic przed zaszufladkowaniem mnie w tej akurat kategorii. Ci, ktorzy pomysla, ze po prostu sila rzeczy i prawem natury bardziej rozwinalem sie muzycznie i zaczalem poszukiwac bardziej wysublimowanego grania tez nie odbiora pelnego aplauzu z mojej strony- Gov't Mule to muzyka na wysokim poziomie i nie kazdy musi byc melomanem czy milosnikiem klasyki. Ja osobiscie wyczerpalem swoja ciekawosc ich tworczoscia. Byc moze dopelnieniem tego rozczarowania byl tez fakt, ze skonczyl sie u mnie czas, kiedy muzyka laczyla sie z jakims rodzajem buntu czy sprzeciwu wobec rzeczywistosci. Dzis taka postawa wydaje mi sie byc malo dojrzala i to slychac w muzyce zespolu, ktory ciagle proboje byc czyms na wskros wzoru do nasladowania, buntownika przeciwstawiajacego sie swiatu z oddanym mu audytorium wpatrzonym w tworce na scenie jak w obraz zywego boga; rockowym idolem oddanym uciechom tego swiata i realizujacemu haslo rock 'n' roll will never die. Ja okres buntu mam juz zdecydowanie za soba a tym samym tego rodzaju muzyki i plynacej z niej tresci. Reszte oceny pozostawiam forumowiczom oraz tym wszystkim, ktorzy beda znowu zjawiac sie na kolejnych koncertach grupy.

PS

Popis pani Natalii S. uwazam za zbedny komentarza. Nie wiem, czyj to byl pomysl. Niewazne, czy zadecydowala o tym otwartosc jak i pewnego rodzaju mlodziencza (wciaz) naiwnosc Warrena i kolegow czy byl to scisle komercyjny uklon w strone naszej piosenkarki. Faktem jest jedno: porywac sie na piosenki Janis to tak jakby probowac byc drugim Chopenem. Bylo wielu, zadnemu sie to jednak nie udalo o czym potomni powinni pamietac i wziasc sobie gleboko do serca. A zreszta-nawet Ci, ktorzy pamietaja Janis powinni wiedziec, ze prawdziwa krolowa bluesa byla Big Mama Thorton i to jej naleza sie prawdziwe oklaski.

[Mulewicz]

Zaraz zaczna grac w Krakowie. Na 20 minut przed koncertem mniej ludzi niz wczoraj.
Przed klubem widzialem Gienka. Wczoraj zaspiewala z Mulem Natalia a czyzby dzis on? Zobaczymy.
Czekam na Catfish blues i na World wake up. Wczoraj jedno marzenie-No need to suffer-sie juz spelnilo.

[Mulewicz]

[rocken]

[Idee Fixe]

[StS]

[Idee Fixe]

[Maniol HIGHWAY]

[borszysz]

[KROPLA72]

[rocken]

Pytanie do tych, którzy byli na obydwu koncertach. Jak sytuacja wyglądała w Krakowie z nagłośnieniem w porównaniu z Warszawą ?

[Goddard]

Wlasciwie w ostatniej chwili wybralem sie na krakowski koncert i Muly zabily mnie na smierc .
Dla kazdego fana blues/hard-rockowego grania pozycja obowiazkowa. Jesli chodzi o brzmienie, to sety ogladalem z dwoch roznych miejsc i o ile w pierwszym (na wysokosci konsolety) bylo tak sobie, to w drugim (pare metrow od sceny) bylo genialnie. Tak, ze jesli chodzi o Studio, to trzeba pochodzic i znajdzie sie miejsce, w ktorym brzmi jak nalezy.

Bite 3 godziny grania na najwyzszym swiatowym poziomie. Genialni muzycy, ktorzy znakomicie potrafia operowac nastrojem, dynamika. Nie moge sie otrzasnac! Medley zlozony z kawalkow Beatlesow byl nieprawdopodobny (byl wpleciony i Taxman i Day Tripper) czy Trampled Underfoot, czysta magia. Mistrzowie!

Krotkie fragmenty z genialnego koncertu:

http://www.youtube.com/watch?v=We7SzOmqvRU
http://www.youtube.com/watch?v=_tAbKprv9XQ - Trampled Underfoot!

Warren gra slidem tak, ze buty spadaja - blues w niedoscignionym wydaniu:
http://www.youtube.com/watch?v=DbDegWqbbho

[zakretka]

Rocken- jeśli chodzi o nagłośnienie, to w Krakowie było zdecydowanie lepiej- bas Jorgena juz nie buczał i nie harczał, lepiej wyważony wokal - Warrena słychać było idealnie.


napiszę więcej jak tylko się wyśpię
Pzdr, Magda

[zakretka]

Jeszcze jedno- nie wiem jak Wy, ale mnie Jorgen zabił w Mr. Big- buty spadły, podobnie jak szczęka

[Idee Fixe]

[Goddard]

[NiebieskaStrefaBluesa]