Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby oceniać cos takiego jak "umiejetności wokalne" Ozziego, chyba dlatego, że wydaje mi sie, że takie coś po prostu nidgy nie istniało. Ozzy nie był nigdy tzw. "zawodowym" wokalistą i nie to stanowiło o jego sile. Była to głównie osobowość, spójne z nią teksty, image "swojego chłopaka", i cała ta otoczka kulturowo-socjologiczna. Barwę głosu miał brzydką, taka "mlaskającą" i "ciamkającą" i jak sobie przypomnę różne nagrania koncertowe jakie słyszałem (np. na YouTube) to trzymanie sie tonacji nigdy nie było jego mocna stroną. Jego sceniczny image równiez nie opierał (i nie opiera) się na urodzie, czy np. "męskości".
W niczym np. nie przypominał nigdy Johna Mayera, czy , siegając pokoleniowo, Roberta Planta (ten to był śliczny!). Od długiego już czasu drepce b. pociesznie po scenie i coś tam pobekuje do mikrofonu, ale nie zmienia to faktu, że jest uwielbiany, również przeze mnie!
Mnie jego ewentualne "fałsze" na pewno nie przeszkadzają!