Kiedyś czytałam o tym, jak młodziutki Clarence wszedł do klubu posłuchać swojego idola-
T-Bone Walera.
T-Bony miał wtedy niedyspozycję żołądkową i po jakimś czasie zszedł ze sceny aby udać się w wiadome miejsce ...
Clarence długo nie myśląc, wszedł na nią, wziął instrument mistrza i zaczął na nim grać.
Publika była oczarowana ! T- Bone wrócił wściekły jak rozjuszony byk .Bez reprymendy pewnie się nie obeszło.
Właściciel owego klubu jednak, był pod tak dużym wrażeniem gry młodego Browna,iż postanowił w niego zainwestować.
Kupił mu porządną gitarę Gibsona i zareklamował go w wytwórni Alladin ( za jakiś czas, nagrał tam pierwsze swoje utwory ).
Aby nie było tak słodko, to z tego, co pamiętam ów właściciel klubu nie zrobił tego bezinteresownie...
Wykorzystał na wszystkie możliwe sposoby młodego i naiwnego Browna , zresztą nie tylko jego - Little Richarda,Bobby'ego Blanda, Alberta Collinsa i wielu innych .