Mogę się pod postem Stsa podpisać obiema rękami. Eric wraz z zespołem zagrali set na najwyższym poziomie. Jestem pod wrażeniem ich zdolności artystycznych. Tych trzech sympatycznych Amerykanów przez ponad dwie godziny koncertu nie oszczędzało się ani minuty, co było widać po spływających po nich hektolitrach potu
, a dodać trzeba, iż scena w Starym Domu do zbyt dużych się nie zalicza. Tak więc zmęczenie muzyków jeno z samej energii grania wynikać mogło
Solowy akustyczny popis Erica odbył się przy naszym stoliku, gdzie muzyk z jakichś względów postanowił stanąć sobie na krześle. Tak więc wysłuchaliśmy wszystkiego z bardzo bliska, a ja zdążyłem jeszcze z nim "przybić piątkę"
Biorąc pod uwagę krzykliwy, ekspresyjny wokal Erica zawsze zastanawiałem się jak wypada on na żywo. Nie powiem, że "daje radę" ,bo to nie oddawałoby istoty rzeczy. Facet śpiewa dokładnie tak jak na płycie! Stojąc zaś pół metra od niego w czasie owego akustycznego i zaznaczam -
nienagłośnionego seta miałem okazję stwierdzić to ponad wszelka wątpliwość!
Niesamowity, niezapomniany koncert
Rzeczywiście wygląda na to, że ta sympatyczna, śląska wieś pod Opolem staje się jednym z ważniejszych miejsc na bluesowo - rockowej koncertowej mapie Polski. Zabieram tam czasem różnych swoich znajomych, często niezainteresowanych wcześniej taką muzyką. Po każdym z koncertów fanów bluesa czy jak ktoś woli blues - rocka po prostu w Polsce przybywa.
Wielkie podziękowania dla organizatorów