autor: Góri » grudnia 18, 2005, 5:56 pm
Wszyscy, kt?rym uda?o si? wczorajszy wiecz?r sp?dzi? w kinie „Komeda” w Ostrowie Wielkopolskim mieli nie tylko okazj? wys?uchania bardzo dobrego koncertu formacji D?EM, ale r?wnie? zapozna? si? lub od?wie?y? swoj? znajomo?? z obrazem Jana Kidawy-B?o?skiego „Skazany na bluesa”.
Przyznam si?, ?e ju? po pierwszym obejrzeniu filmu wyrobi?em sobie zdanie na jego temat. Wspomniany obraz w?a?ciwie w 100% potwierdzi? to, czego spodziewa?em si? w oparciu o wcze?niejsze publikacje prasowe, czy te? zwiastuny filmowe. Nie jest to bowiem i zgodnie z zamierzeniem tw?rc?w by? nie mia?a zekranizowana historia legendarnego zespo?u D?EM. Nie jest to tak?e opowie?? o fenomenie Ryszarda Riedla. To przede wszystkim film ukazuj?cy zgubny wp?yw narkotyk?w, czy m?wi?c dosadniej ?pania.
I moim zdaniem bardzo dobrze, ?e ten film jest taki, jaki jest. Ze pr?cz gloryfikacji Ryszarda Riedla, niezaprzeczalnie najwi?kszego polskiego ?piewaka „bluesowego”, pokazuje tak?e osobist? tragedi? s?abego cz?owieka, jego najbli?szych – rodziny i zespo?u, tragedi? wynikaj?c? z faktu, ?e Rysiek by? heroinist?, nie b?jmy si? tego s?owa, ?punem. To przez jego na??g dzieci?stwo Karoliny i Sebastiana wygl?da?o momentami tak jak wygl?da?o, to przez niego cierpia?a Gola, nie m?g? normalnie egzystowa? zesp??. To film, parafrazuj?c nazw? tyskiego festiwalu, ku przestrodze. Film, jakiego on sam, my?l?, by sobie ?yczy?, chc?c uchroni? wszystkich tych, dla kt?rych sta? si? idolem, czy nawet kim? w rodzaju duchowego przyw?dcy. Zdaj?c sobie spraw? ze z?a, jakie nios? ze sob? narkotyki, nie chcia?, by zapatrzeni w niego m?odzi ludzie, byli tacy jak on. Da? temu wyra?ny dow?d w kilku ostatnich wywiadach!
Nie zmienia to jednak faktu, ?e po obejrzeniu filmu, w ka?dym, komu bliska d?emowa muzyka, rodzi si? smutek i ?al. ?al, ?e Rysiek przegrywaj?cy nie raz, 30 lipca 1994 roku przegra? po raz ostatni.
P.S. ?eby by?a jasno??! Ryszard Riedel to dla mnie przede wszystkim muzyk, jeden z najwi?kszych polskich artyst?w. D?EM, kt?rego Rysiek by? integraln? cz??ci?, po dzi? dzie? formacja zjawiskowa.
W egoizmie zachwytu nad Sztuk?, Muzyk?, kt?ra pozwala nam przenosi? si? w zupe?nie inne rejony, si?ga? po to, co nieosi?galne, zag??bia? w to, co dla nas wa?ne, zapominamy cz?sto, ?e Ci, kt?rzy staj? dla nas na scenie, to tak?e m??owie, ojcowie, komu? przyjaciele, dla kogo? innego koledzy "z pracy". Nie zastanawiamy si? nad tym, ?e oni te? maj? swoje problemy. Czasami ma?e, ca?kiem przyziemne, niekiedy powa?ne i jak si? okazuje nie do przezwyci??enia. Ten film, moim zdaniem, doskonale to pokaza?.