autor: TITO » marca 24, 2011, 11:32 am
Ja też byłem. W Pile. Nie znałem jej wcześniej i dlatego spodziewałem się dobrze śpiewającej babki, której ktoś zawiesił na szyi gitare. Znam wiele bluesowych gitarzystek, które mnie - delikatnie mówiąc - nie przekonują a w przypadku tej pani było zupełnie inaczej. Daje radę na gitarze jak mało kto. Kocha gitarę, ma poszarpane opuszki od palców i paznokcie w strasznym stanie, ale niektóre solówki kończy między stolikami na kolanach. Paza tym ładnie brzmi jej Gibson na Labodze A-classe.
W drugim secie towarzystwo wydało się już delikatnie podpite i ich ponosiło. Pani GG Amos rzuciła wiąchę w kierunku perkusisty i wszystko wróciło do normy.
Podobał mi się koncert, wprost przeciwnie do kelnerów w Pomarańczowym Fortepianie.
Nie ma nic piękniejszego niż gitara...
chyba, że dwie!