To była cudowna masakra!
Pojechaliśmy na ten koncert w pełnym rynsztunku, koszulki, kurtki, czapeczki-wszystko z charakterystyczną czachą
a nawet specjalnie na TEN wieczór zrobione szaliki (jest tylko pięć takich na świecie!) Pierwszy raz widziałem tak nabitą Stodołę, zresztą bilety chuba od miesiąca niedostepne!, kolejka przed wejściem podwójnie zakręcona i wielu takich którzy mieli nadzieję na zakup biletów-niektórym się udało...W środku trochę trwało zanim dotarliśmy na salę i po chwili na scenie pojawił się Godsized...niewiele słyszałem o tej kapeli ale od początku przykuli moją uwagę do tego stopnia, że mimo woli przesuwałem się pod scenę. Mocny wokal, ciekawe gitarowe pomysły Godsized sprawiły, że po koncercie nabyliśmy CD i już mniej nam się podobało. Widocznie ich muzyka broni się na żywo! Zmroziło mnie natomiast to co zrobił Effon-pałker...na koniec wstał za bębnów rozpędził się i hoop lecąc kilka metrów skoczył na zaskoczoną publikę, raczej nikt nie utrzymał bo to spory chłop i słychać było uderzonie w parkiet! Ale przeżył i widziałem go później w dobrej formie....
Rozciągnięcie olbrzymiej flagi z logo BLS wywołało wielki aplauz chociaż do koncertu gwiazdy czekaliśmy jeszcze ponad pół godziny...Po krótkim przywitaniu z taśmy zabrzmiało cudne Intro-
New Religion kotara opadła a potem już jazda:
The Beginning... At Last,
Crazy Horse,What's in You,
The Rose Petalled Garden, Funeral Bell ...
Z nowej doskonałej płyty "Order Of The Black" o ile dobrze pamiętam zagrali cztery utwory był też oczywiście
In This River poświęcony Dimebagowi, przyjacielowi Zakk'a którego wielkie portrety rozwinięto na kolumnach. Publiczność, muszę przyznać znakomicie reagująca cały koncert, oddała cześć nieżyjącemu znakomitemu gitarzyście Pantery!
Jeszcze parę słów o naszych szalikach plan był taki żeby rzucić jedną sztukę Zakkowi, niestety staliśmy nieco z boku po stronie znakomitego Johna DeServio i w sumie kontakt wzrokowy został nawiązany...ale szalik udało się wrzucić dopiero na koniec na ramię Nicka Catanese ! Pełen sukces nasz szalik pojechał w dalszą trasę
Uwielbiam takie granie jak BLS i wczoraj mimo wysokiej gorączki bawiłem się świetnie choć z dala od środkowego młyna. Szanuję Zakka i doceniam Go jako muzyka-multiinstrumentalistę, wczoraj udowodnij, że w pełni zasługuje nie tylko na mój szacunek...Stodołę pełną ludzi rzucił wczoraj na kolana!