Wracam mysla do festiwalu jazzowego w Londynie. Widze Manu Katche, slysze Jego mnogosc dzwiekow, subtelne i zdecydowane uderzenia w bebny...Manu Katche to zdecydowanie jeden z najlepszych perkusistow obecnego jazzowego swiata (klaniam sie Janku!). Bardzo sie ciesze, ze mielismy tez mozliwosc zobaczyc Go jak gra, jak zachowuje sie na scenie - jest to niezwykle cieply, spokojny czlowiek, choc drzemie w nim niesamowita sila i charyzma. Jest to osoba o wyrobionym juz mocno charakterze, wielka osobowosc zarowno muzyczna i sceniczna.
Andy Sheppard - wspanialy saksofon tenorowy i sopranowy. Bardzo specyficzny czlowiek z poczuciem humoru, ktore nie omija nawet siebie samego. To duzy plus -wedlug mnie. Cieszyl gra i bawil komentarzem...
Nie pisze o wspomnianych juz zespolach przez mojego meza; nie zrobily na mnie jakiegos wielkiego wrazenia, wspomnienie o nich jest plaskie, bez emocji.
Janku, smutna wiadomosc; bylam jedna z najmlodszych sluchaczek jazzowych koncertow. Sami starzy wyjadacze JAZZu i doslownie kilka mlodszych osob, w wieku przed trzydziestka. SZOK!!! Nie wrozy to swietlanej przyszlosci dla jazzu, nie. Ale wciaz wierze, ze znajdzie sie ta garstka pasjonatow, dla ktorych ciagle bedzie warto zagrac koncert, czy zapisac muzyke na albumie...
Jutro wyjezdzamy znow na koncerty do Londynu. Pozdrawiam serdecznie.
Wioletta