Przyjechało trzech kolesi z Włoch w towarzystwie Johnny Neel'a i rozjechało salę OCKu jak walec.
Mało znając ich dokonania (tylko You Tube i WNTR)nie spodziewałem się czegoś takiego. Chłopaki zasługują w pełni na to jak ich zapowiedziano: POWER BAND JAM TRIO !
Na dokładkę charyzmatyczny Johnny Neel zagęścił muzykę cudnym brzmieniem Hammonda i wzbogacił wokale swoim chropawym głosem.
Bajka ! Do tego długa bajka, bo jak napisano wcześniej aż trzygodzinna.
Cudny koncert i wielkie dzięki dla Fabia, Anthony'ego, Silvera i Johnny Neel'a oraz dla Tangerine za to, że się zdarzyło
Przy okazji nabyłem sobie płytkę W.I.N.D. zatytułowaną "
Walkin'
In a
New
Direction", której zawartość smakowałem w samochodzie podczas drogi powrotnej. Jest fajnie! Przy drugim słuchaniu w domowym zaciszu jeszcze zyskuje, ale nie ma szans z wrażeniami z koncertu. Zresztą, to chyba normalne przy tego typu kapelach.
Wśród utworów zagranych na bis znalazł się "Beautiful Awareness" z w/w płyty. Ponad połowa grana na basie z lekkimi smaczkami perkusji i przejmującym wokalem Fabia spowodowała "ciary" chyba nie tylko u mnie.
Podsumowując :
Ci co nie zjawili się na koncercie mają czego żałować, dużo stracili.
P.S.
Jeśli chodzi o support - Dabalski Blues, to nie był chyba najlepszy wybór. Przypomnieli trochę kompozycji z bluesowego kanonu i zaprezentowali chyba dwie własne, ale poza dosyć dowcipnymi komentarzami Krzyśka całość brzmiała jakoś tak szkolnie, bez tej iskry jakiej potrzeba by muzyka się dobrze sprzedała. Na dokładkę ustawienie nagłośnienia było kiepskie (głównie perkusja-werbel i kociołki za głośne i bardzo nienaturalnie, twardo brzmiące) co niestety przeniosło się na początek koncertu włoskiego tria. Dopiero wskazówki przekazywane do akustyka gestami przez Silvera naprawiły tę sytuację.