autor: kora » września 29, 2010, 5:40 pm
Drugi list od Włodzimierza Kleszcza
_______________
Kochany Fan Klubie Polskiego Bluesa
Dzięki za przeczytanie mojej wypowiedzi, ale nie chodziło mi absolutnie
o umniejszanie historycznej i artystycznej roli Tadeusza Nalepy, którego
przecież sam osobiście namawiałem do powrotu na estradę w 1983r.nagrywając z nim wywiad dla gazetki festiwalowej I. Olsztyńskich
Nocy Bluesowych.Tadeusz Nalepa zaskoczył mnie wówczas swoim nagraniem z Janem Borysewiczem (1982) i występem na "Jesieni z Bluesem' w Białymstoku(1984). Sam wtedy wykonywał utwory autorskie, które są doprawdy gwożdżące:"Nie popędzaj kół","Nie umiesz żyć, nie umiesz bracie pić.Na co to wszystko..."Te utwory nie zestarzały się, są wciąż aktualnymi przebojami polskiej rzeczywistości i jeszcze jeden
utwór niezwykle odważny wobec cenzury i władz reprezentujących
kremlowską dyktaturę, a z czasów walki w podziemiu naszej
Solidarności,... kiedy już mało kto wierzył, że cokolwiek może się
zmienić... "Musisz walczyć, żeby przeżyć...Musisz walczyć, musisz wierzyć..Taki nędzny zgotowali los i czy coś się zmieni nie wie nikt..."Tadeusz Nalepa uwierzył także w to, ze nie musi być wymiataczem gitary, jak Borysewicz i sam grał wspaniałe majestatyczne i wzruszające sola, zanim jeszcze Nowak i Szukalski, Rękosiewicz dołączyli do zespołu.Oni razem z Surzynem stworzyli znakomity zespół.
O wiele dojrzalszy od Breakout, z niezwykle mocną stylistyką godnych
"Blues Breakerów".
Ja tu nie będę się kajać, ani umniejszać czyjejś roli, czy też żle
mówić o zmarłych...
Mówmy prawdę, tak jak o moim starym niezwykle utalentowanym wrażliwym koledze, prostodusznym egocentryku o naturze straceńca. O niezapomnianym i niedocenianym za życia Ryszardzie Riedlu, ale i o prawdziwym liderze tego renesansu bluesa w Polsce przełomu lat 70/80, który podobnie spalił się, jak ćma w tym ogniu - o Ryszardzie "Skibie" Skibińskim.
Oby ich ofiary, jak i Tadeusza Nalepy, czy Jana Janowskiego, Kawy...nie
poszły na marne, oby pamiętali wszyscy...oby to było należyte
ostrzeżenie dla młodych "fan"atyków...A Mistrzów polskiego bluesa, jak
Niemen (Enigmatic) słuchajmy, doceniajmy i hołubmy już za
życia...Szukajmy pięknej pentatoniki także wśród naszych chochołów i
wierzb płaczących, u Melomanów w kawiarniach "Pod Gwiazdami"...
"Infinity" ;"Pocztówki - "Ulica Zachodzącego Słońca" i "Radio
Retro"...IncarNations...
Niech żyje Polska Sztuka Bluesa!
Z poważaniem
Włodek Kleszcz