autor: kora » września 28, 2010, 7:36 am
Dostaję wiele e-maili od osób, które czytają to forum, są jednak niezarejestrowane , tak jak np
- Bogdan Loebl, czy Włodzimierz Kleszcz, który poprosił mnie o umieszczenie tu, swego listu .
Rzeczywiście to przykre - ten brak szacunku i umniejszanie wartości sztuki w mass-medialnym „rabanie”…
Rozgoryczenie Artysty tej miary - co poeta, prozaik, autor sztuk radiowych Bogdan Loebl jest w pełni uzasadnione, bowiem mało kto rozumie w Polsce kontekst powstania nurtu polskiego bluesa i siłę poezji.
Otóż, kiedy graliśmy bluesa w naszym „Jajo pełne muzyki” na Starówce w W-wie w 1969-ym roku Breakout grali psychodelię a’la USA. Dopiero po spotkaniu w Holandii z: Cuby & The Blizzards, Peter Green’s Fleetwood Mac, czy Rolling Stones – uczniami Alexisa Kornera…poszli w tym kierunku białego bluesa znad Tamizy wykreowanego przez cały ten ruch „Blues Breakerów” lat 60ych zainspirowanych brzmieniem standardów Otisa Rusha, Freddiego Kinga, Elmore’a Jamesa, a nawet Roberta Johnsona,Sonny Boya Williamsona,Muddy Watersa, Johna Lee Hookera,..J.B.Lenoira…
(to najważniejsi…trudno wyliczyć wszystkich).
Młodzi Breakout zafascynowani, jak my wszyscy tą kolorową bajką z Westu (byliśmy odizolowani) zaczęli naśladować te wzorce, bo chcieli być tak wspaniali, jak ci chłopcy Petera Greena i „papy- profesora” Johna Mayalla. Traf chciał, że Tadeusz Nalepa lider rockowego środowiska rzeszowskiego zwrócił się do Bogdana Loebla poety, autora słów piosenek Black Out, Tadeusza Wożniaka, Wojciecha Kordy i N-C, a przede wszystkim wychowanka Wisławy Szymborskiej, o napisanie słów do paru riffów, tematów melodycznych. Tak zaczęła powstawac kreacja – wizerunek I-ego Bluesmana PRL-u Tadeusza Nalepy, który bardzo wiarygodnie, czytelnie, choć naturszczykowsko (pół nucąc , pół deklamując) interpretował poezję Bogdana Loebla napisaną zgodnie z warsztatem sylabowym muzyki zadanej. Trzeba przyznać, że Nalepa uczynił to bardzo prosto, trochę od niechcenia, jakby trochę w malignie i przekaz był bardzo mocny – dotarł. Ojciec polskiego bluesa -Tadeusz Nalepa…? niewątpliwie jeden z tych europejskich „Blues Breakerów”,wiarygodny współtwórca kreacji polskiego bluesmana z czasów PRL…Ale autorami tej opery byli: Tadeusz Nalepa, który świetnie to podchwycił jako gitarzysta, kompozytor, aranżer, bo zainspirował się stylistyką post- Mayallowską, wokalista- naturszczyk – prekursor melodeklamacji i rapu w Polsce oraz Bogdan Loebl, który nadał jej polski charakter – mocnym filozoficznym słowem, poetyką mroku tamtych lat. No cóż, jedynym wyróżnikiem polskiego bluesa w tej całej stylistyce: jest słowo – polski język i sztuka poezji, bowiem muzycznie -nic nowego, to kopia stylistyczna, kulturowa bluesa znad Tamizy, a w konsekwencji nowego bluesa chicagowskiego z lat 50-ych, 60-ych (post- Rush, post-F. King). Blues sztuka ludowa – afrykańsko – amerykańska.
Niektórzy mówia, to tylko teksty…proszę sobie wyobrazić, że wszystkie utwory Breakout są zaśpiewane - la la la i co?
Ogólnie rzecz biorąc brak w Narodzie uwagi w odbiorze i zwyczajnie szacunku dla słowa, sztuki i zwyczajnie - dla osoby człowieka…szacunku dla starszyzny itd.itp….bo brak czasu, brak obywatelowi forsy na kulturę…lepsza konsumpcja dorażna,i to co za darmo! i … szybko, szybko…brak czasu na szukanie czegoś, co warte…w mass mediach trudno się przebić przez ten harmider i raban, a w Internecie…? często zwodnicze opowieści. Znam to z autopsji.
Niech Żyje Polski Blues!
Z poważaniem
Włodek Kleszcz