Mnie tez
. Tymbardziej, ze poszerzenie skladu o organiste bylo moim zdaniem strzalem w 10ke. Ja tez bardzo lubie pierwotny sklad, trio, a 3 pierwsze studyjne plyty miazdza na calego (najlepsza jest chyba "Life Before Insanity" - strasznie sporo swietnych pomyslow, zmian tempa etc.). Zreszta stare nagrania grane z Louisem brzmia dla mnie jeszcze bardziej wspaniale, sa caly czas ciezkie ale maja ta niesamowita przetrszen, ktora mozna uzyskac tylko przy pomocy organow Hammonda czy piana Hohnera. Rewelacja i tyle
.
Troche gorzej bylo juz z plytami studyjnymi po smierci Allena Woody'ego. Niby tez jest ten power, ale po "Deja Voodoo" jakby impet opadl. Widzialem, ze tutaj sporo zdan jest podzielonych miedzy tymi, ktorzy uwazaja, ze Hess byl gorszy. Ja mysle, ze byl po prostu inny, wniosl inne brzmienie, zreszta za zgoda calego zespolu
.
Natomiast ostatnia plyta to wciaz dla mnie taka enigma troche. Studyjne wersje utworow sa fajne...ale wlasnie dla mnie brakuje w nich czegos wiecej, poza tym plyta ma troche takich zapelniaczy, albo utworow, ktore juz gdzies sie slyszalo, tylko w innych aranzacjach. No ale w sumie ile mozna grac w kolko ciezko... Ale za to koncertowe wykonania utworow z ostatniej plyty miazdza wszystko!
Tak w ogole to przegladalem setlisty z trasy po Europie (wlasnie jestem w czasie sciagania koncertu z Paryza - w/g bardzo interesujcy zestaw utworow z moim ulubionym "Pygmy Twylyte" Franka Zappy), i powiem Wam, ze chyba Muly musza nas lubic, bo dostalismy chyba najciekawsza setliste z calej trasy. Bardzo duzo nowych kompozycji, sporo improwizowanego grania plus kilka mocnych starych kawalkow, ale tych ,,mniej" pamietanych, za to swietnych pod wgledem aranzacyjnym. W Belgii polecieli ,,chiciorami" i w ogole grali tam o wiele dluzej anizeli w Polsce czy w innych miejscach w Europie, ale wspaniale bylo uslyszec wlasnie mniej znane kompozycje na zywo. Na wczesniejszych koncertach w Polsce zagrali juz wszystkie znane utwory nie po raz, wiec naprawde nie ma czego zalowac, wrecz przeciwnie, jak powiedzial juz moj przedmowca.
Teraz nie moge sie juz doczekac kolejnej wizyty (chocby i w tym roku jeszcze
), a jakby juz zagrali 2 razy, tak jak 2007 roku, to bylby juz kompletny odjazd!