GOV'T MULE 20 VI GDYNIA

[Brzoza]

[krzysztof melder]

[Zośka L.]

[Krzysiek S]

[Mockingbird]

Wróciłam bardzo szczęśliwa

Było mi wszystko jedno co zagrają, może jedynie liczyłam na trochę więcej jammowania, zwłaszcza w drugim secie - koncert byłby ciekawszy, ale dla mnie - jako, że to mój pierwszy koncert Mule - i tak już sam fakt usłyszenia tej muzyki na żywo to była ogromna frajda..

[jack-jack]

[jack-jack]

[gregori]

[jmgdiscs]

[JazzyB]

[jack-jack]

[Marek-Browarek6]

[Indianerka]

[gregori]

[ragtime]

[dzemowiec]

[Zielona Gałązka]

Ja dopiero dzisiaj wróciłam z Gdyni i.. powitało mnie zalane mieszkanie.

Dla mnie był to niezapomniany, fantastyczny koncert zarówno żywiołowego, pełnego ekspresji The Brew, jak i genialnego Gov't Mule.
Sam Warren Haynes, jest skromnym ale też otwartym na kontakty z fanami człowiekiem. Miałam okazję porozmawiać z nim na kilka godzin przed koncertem a potem na próbie zespołu poczuć, ile jest pozytywnych wibracji w jego zachowaniu i taktu - zarówno wobec kolegów muzyków jak i w odniesieniu do techników.
Faktycznie mieli kłopoty z nagłośnieniem i chyba niejeden muzyk by się wkurzył ale Warren podszedł do sprawy ze stoickim spokojem i cierpliwie czekał aż technicy rozwiążą problem.
Jego wielkość i klasa, leży nie tylko w najwyższych lotów gitarowej sztuce i mistrzowskim feelingu ale także w jego naturze i osobowości.

Cieszę się Brzoza, że miałam przyjemność poznać Ciebie i Twoją rodzinę, jak również przywitać się z Jackiem, Mickiewiczem i Vivaldim.

Dziękuję panu Lechowi Pomierskiemu, jego żonie Annie i synowi Krzysztofowi, za zorganizowanie tego koncertu.

Ps. Przywiozłam trochę zdjęć ale znowu wyjeżdżam więc muszą poczekać.

[bluesman1]

[bluesman1]

[gregori]

Jakby co to sie podziel, zawsze to fajna pamiatka. Ja teraz slucham sobie nagran z Mountain Jam, jakosc idealna. Niemcy twierdzili ze Gov't Mule pozwala na nagrywanie, zreszta ciezko bylo nie zauwazyc ich mikrofonu a jakos nikt nie przyszedl z pretensjami.

[bluesman1]

[Ernie]

[bluesman1]

[Marek-Browarek6]

[bluesman1]

[Bluesbart]

To i ja cos skrobne po paru dniach gdy emocje juz opadly: moj czwarty koncert Gov't Mule, dwa w klubach, jeden na wolnym powietrzu i teraz hala. Muzycznie bylo pieknie, podejrzewam ze kazdy z nas ma jakas wymarzona set liste, trudno zeby Muly trafili ze wszystkimi kawalkami. I chociaz nie pojawilo sie kilka moich ulubionych kawalkow jestem bardzo zadowolony od strony czysto muzycznej Co do tematu basisty to lubie bardzo gre Jorgena - podoba mi sie jego "nie basowe" podejscie do tematu: dwa gitarowe half-stacki, jeden Marshall, drugi Category 5 i to piekne tluste brzmienie z przesteru, ladne operowanie kostka i ogolnie duza muzykalnosc. Zmiana w dobrym kierunku wg mnie, a jego bledy - komiczne Mina Warrena przed Brighter Days, gdy Jorgen stoi jak slup i myli sie co do tonacji o pol tonu w gore, kladac paluch w zlym miejscu - bezcenna Prawie zjechalem Wogole jesli zostawi sie na boku temat tragicznej frekwencji to cudnie bylo ogladac ich z tak bliska, slyszec ich rozmowy, patrzec jak Carlson podchodzi do Louisa, jak sie wyglupiaja, porozumiewaja, buduja powoli JEDNOSC. Jednym slowem: muzycznie cudnie.
Teraz to co mnie dobilo: naglosnienie. Serio, rzadko kiedy zdarza mi sie narzekac ale bylo naprawde kiepsko... Bas i wysokie do polowy 3 kawalka zabijaly. Carlson zdjal w polowie Gameface troche na piecu, ale jak to ktos wspomnial koncert dalo sie ogladac tylko stojac centralnie przed scena sluchajac ich z piecy. Ustawienie przodow to porazka, przykro wspomniec. Ale oczywiscie magiczny wieczor i mozliwosci uslyszenia i zobaczenia GM w takiej formie muzycznej i tak rozimprowizowanych w pierwszym secie i koncowce drugiego nie zaluje
PS: The Brew fantastyczni W korespondencyjnym pojedynku na podskoki Jason - Warren jest 230 do zera, hehe

[Mockingbird]

[pedro]

[bluesman1]

[Mockingbird]