Postblues? Hmm, kto ich tam wie co to znaczy... Ja tu słyszę bluesrockową kapelę z mocnym naciskiem na _blues_
W skrócie o kapeli: gitara świetna, sekcja super, głos - trzeba się przyzwyczaić. Teraz o płycie.
Pierwsze 2 piosenki znakomicie zachęciły mnie do słuchania tej płyty - fajne pomysły melodyczne, bogate aranżacje i dziwne dźwięki, super bębny(1) - mocny i niestandardowy ten początek!
Dalej mamy niestety przydługi i dla mnie muzycznie nudny (to pewnie ten postblues?) "częstochowski" numer. Tambylcy pewnie słuchają uważnie opowieści o swoim mieście - ja po minucie mam dość.
Teraz następuje seria bluesowych i rockowych deja vu. Covery i inspiracje, sporo tych skojarzeń, nawiązań czy zapożyczeń zauważyłem (Hendrix, Zeppelin, Knopfler i kto wie co tam jeszcze skojarzycie... świetny temat na plagiaty ), a do niektórych Paweł Stomma przynaje się na piśmie (E. James, W.Dixon). Wszystko podane bardzo zgrabnie, energetycznie i bardzo "mięsiście" - tak lubię.
"Po drodze" największe wrażenie robi na mnie "Ostatni Pociąg" - taki idealny długasik. Wszystko mi tu pasuje: rozpędza się jak trzeba, fajny żenski chórek (Tacjana Niksa), intrygujący tekst.
Płyta kończy się jajecznym numerem o Wiśniewskiej - no nie wytrzymali chłopaki i pokazali, że każdy tekst nadaje się do bluesa!
Długa ta płyta i eklektyczna - jest co wyrzucać/przewijać przy odsłuchiwaniu. W sumie chyba unikalna rzecz na naszym rynku muzycznym.
Aha, jeszcze teksty... polskie, a poza tym... a co ja krytyk jestem? A już na pewno nie literacki
B.
ps. Paweł Stomma nie tylko na gitarze tu wywija, np. jak napisał pewien recenzent "soczyste dęciaki", to też jego zasługa