Musze tu zaznaczyć, ze nie lubię słuchawek (poczucie odcięcia, puchnącej głowy - brr). Rzucam więc wybrany towar na głośniki w „salonie”. Niezbyt głośno (mam wrażliwy słuch – do tego stopnia, że zdarza mi się korzystać z zatyczek do uszu na koncertach). Niemniej, nawet, jeśli Asia jest w innym pokoju, zwykle nie muszę długo czekać na reakcję. Słyszę najpierw takie kulturalne zdziwienie: „co to za muzyka, kochanie?”. Potem subtelnie wyrażoną opinię: „ona jest jakaś dziwna”. Zwykle wycofuję się zanim dojdzie do łagodnego stwierdzenia („te dźwięki są mi obce kulturowo”). Bardzo rzadko trwam na stanowisku ogniowym dość długo by doczekać się delikatnej sugestii „nie wolałbyś sobie tego spokojnie posłuchać, kiedy mnie nie będzie w domu?”. Tak to mniej więcej wygląda. W rezultacie, po kilku latach małżeństwa, z pogodną akceptacją rzeczywistości, niemal zaprzestałem zakupu płyt z pewnych gatunków – zmęczyło mnie uprawianie partyzantki. Do tego odznaczam się jakąś tam empatią i trudno mi czerpać satysfakcję z muzyki, która moją lepszą połowę nudzi, drażni czy przygnębia. Łapię się na tym, że nawet jak jestem sam w domu, to częściej włączam coś ze wspólnych półek niż z tych bardzo moich. Kompromis nie tylko wiele upraszcza, ale i jest dość przyjemny: miło jest mi sięgać na przykład po nowe rzeczy, o których wiem, że i Asi przypadną do gustu na tyle, ze sama je sobie włączy, czy wręcz wyniesie do samochodu. I tym sposobem zupełnie nieźle się to kręci, choć oczywiście raz na jakiś czas ostro daję czadu, sam lub z najlepszym kumplem. Zwłaszcza kiedy jestem „słomianym wdowcem”.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Osobna kwestia to subtelna muzyczna indoktrynacja blisko czteroletniej już Ani. Ania chętnie pląsa i zaczyna przejawiać pierwsze oznaki zainteresowania tym, co słyszy (na razie piosenkami z bajek, słuchowisk itd.). To już coś, bo do niedawna uważała, ze dobra muzyka jest cicha, a dobre płyty – żółte.
Wracając do tematu – jestem ciekaw doświadczeń forumowiczów: kto terroryzuje swe otoczenia, a kto sam jest terroryzowany? Komu doskwiera brak zrozumienia środowiskowego, a kto cieszy się nim aż nadto? No i - jacy wykonawcy są na domowym indeksie?