no byłem na jam session
Już na początek szlag mnie trafił
po dwóch zdjęciach
aparacik powiedział "zmień baterie", nic dodać nic ująć
pełen profesjonalizm kolekcjonera
Jak już wspominałem jam i dobrze, że te koncerty mają taką konwencję, bo sam występ Alien'ów mnie nie przekonał.
Wikipedia podaje:
Blues (ang. smutek, rozpacz) – gatunek muzyczny wywodzący się ze śpiewów Murzynów amerykańskich z południa USA, z pewnymi wpływami muzyki folk.
No i jak z definicji wynika wokal to nierozerwalna część bluesa, ba moim skromnym zdaniem ważniejsza. A cappella może być, sam instrumentalnie chyba nie.
Muzycy bardzo sprawni wiele potrafiący, ale samo ostre, czasami bardzo ostre o rockowym zabarwieniu granie dla mnie nie mieści się w konwencji bluesa. Panowie wokal, wiadomo najlepiej jakaś kobitka i jest co słuchać. A tak po pewnym czasie odniosłem wrażenie, ze grali ciągle to samo.
Ludzie napisałem, że coś mi się nie podobało, może inaczej mnie nie przekonało ot tak będzie lepiej. No i niech jeszcze ktoś powie, że "Tobie to się wszystko podoba" i nie lubię Mietka Fogga.
Potem jam i tu już Lechu rządził, sam pośpiewał pośpiewali inni
Z racji że Alien'y się zwinęły (zabrali perkusję) oczywiście bez urazy mieli prawo jak najbardziej, zespół do-jezdny.
Skromny zestaw instrumentalny 2 gitary, pianino, harmonijka i wokal czasami bardzo zabawny dały tyle radochy, że żal było kończyć.
Nowa wersja tekstu do Dżemowego "Autsajdera" przejdzie do historii
"Tę dziewczynę która miałem,
mam do dzisiaj....."zaśpiewany z kwaśną miną podczas gdy żona kolegi (zapomniałem imienia - starość nie radość) świetnie bawiła się na widowni.
Na koniec znowu dobrze pokazał się Hubert, będziemy mieli z niego dużo zadowolenia w Lesznie, albo inaczej będziemy z niego dumni.