W warstwie tekstowej najnowszej płyty Mayer'a nie znajdziemy zaangażowanych społeczno-politycznie numerów ( takich jak np. "Belief" czy "Waiting on..." z "Continuum"). Mayer tym razem chyba postanowił skupić się na uczuciach (np. "Friends, Lovers or Nothing" czy "Who Says"). Generalnie teksty są bardzo dobre i łatwo "wchodzą" do głowy, niektórych piosenek wystarczy wysłuchać 2-3 razy i można podśpiewywać refreny.
Pora przejść do muzyki. Jeżeli ktoś spodziewa się dużej ilości gitarowych popisów to zawiedzie się. Płyta jest utrzymana w popowo-balladowej konwencji i muszę powiedzieć że naprawdę przyjemnie się tego materiału słucha. Po wielokrotnym zapoznaniu się z krążkiem, odniosłem wrażenie jakby John, Steve i Pino grali kilka metrów ode mnie. W wywiadzie który miałem okazję obejrzeć w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych Mayer mówił, że właśnie taki był zamysł tego albumu. "Battle Studies" miało być intymne, bliskie słuchaczowi. Zapewne na taki stan rzeczy ma wpływ zredukowane do najpotrzebniejszego minimum instrumentarium - gitara, bas, perkusja i gdzieniegdzie organy. Nie sposób nie wspomnieć o głosie samego Johna: tradycyjnie już usłyszymy delikatny, matowy wokal, który znakomicie współgra z muzyką i tekstem. Odniosłem wrażenie, że John przed wejściem do studia sporo pracował nad głosem - nawet falsetem śpiewa czysto (z czym na poprzednich płytach miał problemy). Poza tym, może to tylko moje odczucie, ale obniżeniu uległ tembr głosu Mayera.
Na koniec muszę wspomnieć o pewnej petardzie ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) która znalazła się na "Battle Studies". Mowa oczywiście o "Crossroads". Numer naprawdę fajnie kiwa (nawiasem mówiąc, w mojej opinii, bardziej niż na przykład wersja grana obecnie przez Claptona). Dodatkowo aby fani gry Mayera nie poczuli się zawiedzeni znalazła się tam bardzo przyjemna solóweczka.
Reasumując, moim zdaniem album naprawdę udany (aczkolwiek nie każdemu przypadnie do gustu). Mayer, bardziej niż na gitarowe fajerwerki stawia na kompozycję i tekst. Fajny oddech po mocno gitarowym "Where the Light Is". Serdecznie polecam.