autor: bluesman1 » lipca 10, 2009, 2:55 pm
Mylisz pasje z checia posiadania. Podam ci ja przyklad osoby, ktora z czlowieka otwartego stala sie osoba zamknieta na rozwoj muzyczny. Kiedys byl to czlowiek o szerokich horyzontach muzycznych, prawdziwy pasjonat jak sam mowisz. Ale kiedy dzisiaj zdarza mi sie go odwiedzic, u tego czlowieka nie nastapila od dawna jakakolwiek zmiana, chec wyjscia poza ulozony, monotonny schemat. Zazwyczaj nasze spotkania przebiegaja tak: siadamy wygodnie, otwieramy piwo, dyskutujemy. Przechodzimy do muzyki. Ja sie pytam, co nowego slychac u ciebie. na to on odpiera: kupilem nowa plyte, popatrz jaka okladka etc. Ok, to nastaw, posluchamy. Po jakims czasie stwierdzam, ze plyta i jej zawartosc sa lekko nurzace. Moj kolega na to: eetam, nie znasz sie, popatrz jaka okladka, dalem za nia 150 zlotych. Ja odpowiadam: no ok, ale ta muzyka do nikad nie prowadzi, graja kolejny raz to samo, co na entej innej plycie tego zespolu. i proponuje zmiane klimatu na cos innego (ostatnim czasem byl to nasz rodzimy muzyk jazzowy, Jerzy Mazzoll - goraco polecam!). Po chwili sluchania odzywa sie moj kolega: wiesz co, to juz nie ta epoka nie ten klimat. Niby gra fajnie, ale zobacz, nie nosi dlugich wlosow, nie ma image'u. I wracamy do punktu wyjscia. Ze on woli sobie kupic plyte starego zespolu, bo to mu cos tam przypomina a pod nosem ma rodzimych muzykow grajacych tak samo wybornie, ja ci z przed 2 lub 3 dekad. Ten czlowiek przez zbieractwo zatracil sie zupelnie, odizowlowal od rzeczywistosci. U niego nie ma juz poszukiwania. Ze mna kiedys bylo podobnie, na szczescie mam w dupie owsiki i nosi mnie, zeby ciagle cos zmieniac, poszukiwac. I stwierdzilem, ze kupe plyt mi jest niepotrzebnych. Ze zamiast kupowac i kolekcjonowac dla samego faktu, lepiej jezdzic na koncerty lub sluchac, poszukiwac w tym, co nas otacza tez. Przez samo zbieranie plyt nie przywola sie jakiejkolwiek epoki juz.
To samo mozna odniesc do sytuacji, w ktorej kupuje sie plyte i stawia na polke, aby jej juz nigdy nie posluchac. Taki czlowiek zamyka sie na swiat zewnetrzny, nawet na swiat muzyczny, bo dla niego wieksza wartosc ma przedmiot anizeli zawarta na nim muzyka. Posadzic kogos takiego w ciemnym pokoju i najpierw natsawic pierwszy utwor z oryginalnej plyty a pozniej kolejny z kopii na CDR i powie ze to swietna plyta. Wszystko sie zmieni, kiedy zobaczy roznice w przedmiocie. Wybierze oryginal wylacznie dla checi posiadania oryginalu. No po prostu nie rozumiem i tyle. Gdzie tu jest swieze powietrze, zachwyt nad sztuka?