Jurek Muszyński pisze:Jeśli mogę się wypowiedzieć z drugiej strony. Pokaż mi muzyka, który nie marzyłby o takich fanach, którzy kupują 17 sztuk ich dyskografii!!
bluesman1 pisze:Ok, tyle ze na tych entych wydaniach najczesciej zarabiaja w wiekszosci wlasnie nie muzycy, a wytwornie dystrybujace nagrania.
Wydaje mi się, że źle zrozumiałeś. Może jestem idealistom, ale wydaje mi się, że artysta cieszyłby się z tego, że jego fani kupują 17 sztuk dyskografii nie dlatego, że wpadnie mu z tego więcej kasy. Raczej dlatego, że ktoś tak bardzo docenia jego muzykę.
Na wszelki wypadek dodam: to, że ktoś kupuje płyty, najróżniejsze i w najróżniejszych ilościach oznacza, że docenia danego artystę. Jeśli masz 17 płyty dyskografii to oznacza to, że bardzo lubisz dany zespół. Albo daną okładkę, ewentualnie logo wytwórni...
Nie da się zbierać czegoś, czego się nie lubi. Jeżeli ktoś kupuje tylko dla okładki, bo dźwięk jest ten sam - takie jego prawo. Widocznie lubi różnice w okładkach (upraszczam, ale mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi).
Nie zgodzę się, że kolekcjonowanie płyt bez zwracania uwagi na muzykę na nich zawartą (a wydaje mi się, że taką postawę bluesman potępiasz) zabijało muzykę. Jest to po prostu dodatkowa, boczna linia muzycznego biznesu, nawiasem mówiąc całkiem sympatyczna. Sam mam ulubiony zespół, którego chciałbym mieć wszystko, co wydali. A że wydali kilkaset oficjalnych bootlegów, będzie to ciężkie
lauderdale pisze:Co do kopiowania.... nieoficjalnie kazdy rozsadnie myslacy muzyk CHCIALBY aby jego muzyka byla popularyzowana nawet przez piratow, bo jezeli jest cos warta, to wczesniej czy pozniej jest szansa , ze ktos zechce miec "oryginal" .... chociazby dlatego , ze sie podoba a skopiowac moze zwyczajnie nie potrafi.
Tu się nie zgodzę. Wydaje mi się, że artysta chce być doceniony. To znaczy, że ktoś jest skłonny poświęcić coś(pieniądze), by mieć jego nagranie. Kopie to darmowy, łatwy, szybki sposób dostępu do muzyki, nie ma wiele wspólnego z sympatią lub brakiem sympatii dla artysty. Ściągasz, słuchasz, wyrzucasz, ściągasz...
Nie wiem, jaki jest rachunek zysków i strat. Czy bardziej opłaca się artyście, gdy ludzie słuchają tylko oryginalnych jego płyt, lecz jest ich raczej niewielu, czy gdy słucha go wiele osób, ale tylko część ma oryginalne płyty. Wydaje mi się jednak, że ta pierwsza wersja jest znacznie bardziej opłacalna. Posiadanie oryginału nie oznacza, że nie polecisz danego muzyka znajomym i nie zainteresuje się nim szersza grupa odbiorców.
Jeden z moich ulubionych raperów (miałem okres, że słuchałem tego typu muzyki) powiedział na pytanie w wywiadzie coś takiego(cytuję z pamięci):
Dziennikarz - Jakie jest twoje zdanie na temat piractwa? Czy jeżeli ktoś kupuje twoją płytę na stadionie, to cieszysz się, że trafiasz do większej grupy ludzi, czy jest on ch**em i frajerem?
Focus - Jeśli kupujesz moje płyty na stadionie, jesteś ch**em i frajerem.
Chociaż z drugiej strony, może on nie należy do rozsądnie myślących muzyków
[/quote]