autor: bluesman1 » lipca 8, 2009, 12:03 pm
Panowie. Historia to jedno a muzyka sama w sobie to drugie. Czy zabierzecie historie do trumny ze soba? Watpie. Kolekcjonerstwo ma sluzyc czemus a nie byc celem samym w sobie. Posiadanie czegos jeszcze niczego nie udowadnia a tylko uczy przywiazania do przedmiotu i nie ma w tym zadnej tworczej wartosci. Dobrym tego przykladem jest rynek boolegow, gdzie wciaz pojawiaja sie nowe tytuly z innym opkawoaniem zawierajace ten sam material. I podobnie jest z cenami plyt, ktore sa wcale tego nie warte. No bo po jakie licho wydawac 500 zl za plyte podziemnej formacji, ktora tak naprawde gra gorzej od lokalnego zespllu w garazu? Placic za legende? Sorry, to chyba jakies nieporozumienie na ktorym zarabiaja cwaniacy ktorzy poza tym nie maja nic do zaoferowania.
Ja doskonale rozumiem, ze plyta, ksiazka, czy film ma miec historie ale dla mnie histria nie konczy sie wylacznie na oryginalnym wydaniu, ale to cos znacznie bardziej glebokiego. I o ile stawiam plyte winylowa wyzej anizeli CD to jesli idzie o oryginal powiem tak: to muzyka i jej jakosc powinna sie liczyc najbardziej, a dopiero pozniej okladka. Przez lata apelowali o ten postulat muzycy wielu zespolow, jednak jak narazie bezskutecznie...