Dla mnie zdecydowanie nie...
Miałam tylko chwilę czasu, wpadłam na pół godziny i to, co usłyszałam nie podobało mi się w ogóle. Bardzo głośno, hałaśliwie. Muzyka zamknięta w ścisłych granicach blues-rocka na dwie gitary elektryczne i w tej konwencji nawet byłoby to znośne, gdyby nie teksty... po prostu mierne! Konferansjerka słowna też nie przypadła mi do gustu, poza tym nie wiem jak dla was, ale dla mnie oglądanie nagiej klaty nieciekawie zbudowanego człowieka, który chce za wszelką cenę pokazać, że wciąż jest młody, było co najmniej niesmaczne.
A przecież nie mam nic do muzyki rockowej! I do tzw. dinozaurów na scenie również
Pozdrawiam