autor: Robert007Lenert » kwietnia 25, 2009, 3:05 pm
Sprobuje pobieznie opisac moj sposob oceniania utworu, muzyki, jej wykonamia.
1. Zaczynam czegos sluchac /moze to byc cala plyta, utwor, czy tez wykonanie na zywo jakiejs muzyki/
2. W trakcie sluchania wystepuje u mnie jakas reakcja /moze to byc znudzenie, obojetnosc, zainterosowanie, zdenerwowanie, zachwyt/
3. W zaleznosci od reakcji mam ochote
a) posiadac ta plyte, ten utwor, to wykonanie w swojej kolekcji
b) kiedys moze jeszcze poslucham, ale miec nie musze
c) to co slyszalem bylo mi obojetne, nie wzbudzilo w zasadzie emocji, po co mi taka muzyka
d) odruch byl negatywny, nie moge wyjsc z podziwu, ze ktos nagral/zagral/skomponowal/napisal takiego knota, za darmo i z doplata tego nie chce
Wyzej wymienione reakcje powstaja w oparciu o moje doswiadczenie sluchacza. Im wiecej poznalem muzyki, tym wieksze mam wymagania co do kolejnej poznawanej. Jednoczesnie nie odrzucam natychmiastowo rzeczy ktore w pierwszym podejsciu nie zachwycaja, ale w jakis sposob zaskakuja innoscia. Pozniejszy efekt sluchania bywa rozny. Uznaje to za cos intrygujacego i chce miec, lub dochodze do wniosku, ze to nie moje rejony estetyczne. W miare osluchania pojawia sie u mnie coraz wieksza przewidywalnosci pewnych rozwiazan melodycznych, rytmicznych w obszarze danych gatunkow muzycznych to jedno. Z drugiej strony poznaje coraz wiecej tzw kanonow, rzeczy wymyslonych i zrealizowanych w sposob perfekcyjny. Czy to ,ze gram wplywa na to jak oceniam muzyke??? Byl taki moment w moim zyciu. Potrafilem sie katowac kiepskim utworem z trudna technicznie partia harmonijki. Na cale szczescie ten etap byl tylko krotkim nieznaczacym blyskiem. Bezsensem jest sluchanie kiepskiej muzyki. Bezsensem jest rozbieranie utworu. Utwor to calosc, jako calos ma tworzyc piekno. Skladowe piekna maja na celu tylko i wylacznie stworzyc je. To jak z pysznym ciastem.... sama maka raczej pyszna nie jest, rodzynki a owszem, ale bez maki nie ma ciasta. cdn...