autor: Pawel Freebird Michaliszy » grudnia 21, 2008, 12:51 am
SPADKOBIERCY ....
DRIVE BY TRUCKERS – „SOUTHERN ROCK OPERA” / SOUL DUMP MUSIC 2001
W Stanach Zjednoczonych, a dokładniej na południowych krańcach tego ogromnego kraju, rozmiary fascynacji twórczością Lynyrd Skynyrd przybrały już rozmiar kultu. Pojawiają się oczywiście spekulacje kto większy, kto ważniejszy: Allman Brothers Band czy uczniowie pana Skinnera. I o ile jeszcze repertuar Allmanów można rozpatrywać w kategoriach bluesowych, tak niepoprawnych Skynyrdów już nie do końca. Trudno oceniać tragedie jakie przytrafiły się obydwu super grupom, ale ta która dotknęła Skynyrd rozbiła zespół w puch na długie dziesięć lat. Południowy rock jednak toczył się już samodzielnie własnym torem, dokładniej torem wytyczonym przez Lynyrd Skynyrd. Allmani to już zupełnie inna historia. Kiedyś nieżyjący już basista Allman Bros. Allen Woody powiedział „... nie rozumiem dlaczego klasyfikuje się nas jako kapelę southern rockową. Jesteśmy raczej zespołem bluesowym. Prawdziwym południowym bandem jest Lynyrd Skynyrd...” Miał rację – Skynyrd z całym tym legendarnym już buntowniczym nastawieniem do świata stanowili idealny wręcz wzorzec prawdziwych, swojskich chłopaków z południa. Według jankesów, nieokiełznanych, butnych i awanturniczych. Ale z drugiej strony ludzi niezwykle wrażliwych i chyba trochę zakompleksionych pochodzeniem z tzw. kulturowej prowincji. Do tej pory plastikowi yuppies z uprzemysłowionej północy śmieją się z nich, że na widok samolotu uciekają w kukurydzę.
Wywieszanie na koncertach konfederackiej flagi, z pewnością interpretowano dwuznacznie, ale jak mówi Gary Rossington „... jedyną przyczyną dla której owa flaga pojawia się na koncertach jest określenie naszej tożsamości i hołd dla Duane’a i pozostałych, którzy już odeszli. Nigdy nie oznaczało to żadnych rasistowskich uprzedzeń...” Sam Ronnie podczas europejskich tras rezygnował z wywieszanie kontrowersyjnej flagi. Jak mówił „...nie chcę by Skynyrd postrzegany był jedynie jako świetny zespół z Południa. Chcę by to był po prostu świetny zespół rockowy, i tyle...” I takim był. Do pamiętnego lotu z Greenville do Baton Rouge. Faktem jest natomiast, że reputacja muzyków z południa nie była najlepsza, a Lynyrd Skynyrd nie należał do wyjątków.
Drive By Truckers pochodzą z Alabamy. Southern Rock Opera jest ich trzecim z kolei albumem. Trzecim i w końcu należycie ocenionym. Prestiżowy Bilboard, Rolling Stone czy Washington Post uznali ten album za jedną z najlepszych płyt ubiegłego roku. Greg Kot z Chicago Tribune napisał wręcz, że to najlepszy południowy album od czasu Street Survivors Lynyrd Skynyrd z 1977 roku. W każdym razie nawiązania do tamtych czasów są tu bezpośrednie. Ten podwójny, pięknie wydany album podzielono na dwa akty. Wszystko zaczyna się w małym, prowincjonalnym miasteczku na głębokim południu USA w 1970 roku; i choć nie pada jeszcze nazwa grupy, to wszyscy i tak wiedzą o kim mowa. Jest to po prostu lekko ubarwiona i nieco zakamuflowana historia Lynyrd Skynyrd, a tym samym historia całego tragicznego Południa. Album znakomicie oddaje i muzycznie i tekstowo klimat tamtych czasów i tamtych miejsc. Drive By Truckers skutecznie obala też mit o waśni, która jakoby miała miejsce między Ronniem, a Neilem Youngiem. „... on napisał Southern Man i Alabamę i zaadresował to oczywiście do nas, wszystkich ludzi z południa. A my odpowiedzieliśmy mu Sweet Home Alabama. I to wszystko. To był raczej żart. Uwielbiamy Younga i Ronnie go uwielbiał, a Neil zawsze serdecznie wyrażał się o nim. Cholerna prasa rozdmuchała to do rozmiarów kolejnej wojny Północ – Południe...” Tak więc gitarzyści i wokaliści Patterson Hood i Mike Coley oraz Earl Hicks, Rob Malone i Brad Morgan przez parędziesiąt minut snują tę legendę Południa; zakręconą, pełną sprzeczności i paradoksów. Głównym pomysłodawcą i twórcą repertuaru Opery jest Patterson Hood, który przysłał mi to arcydzieło rockowej prostoty. Wręcz ascetyzmu. Hood wielokrotnie powtarzał, że nie chodziło mu o odtworzenie klimatu muzyki Skynyrd. Z tym nawet nie próbował się zmierzyć. Miał swą własną wizję znanej całemu światu historii. Muzyka jest stonowana, utrzymana raczej w wolnych tempach. Trafia lepiej, kiedy słucha się jej ciszej. Bezkonfliktowo rodzą się nowe tematy i wiodą rozmarzonego słuchacza do końca. Nie ma tu wirtuozerskich popisów. A jednak całość urzeka. Prostotą? Melancholią za minionym? Tekstami? Po trosze tym wszystkim. Jednoznacznie nie da się tego zdefiniować. Ale jest tu wszechobecny klimat muzyki drogi i ta specyficzna, jedyna w swoim rodzaju nostalgia bagiennego Południa USA.
Ciśnie się do głowy obraz drewnianego Hell House – chaty, gdzieś na bagnach południowego Jacksonville, gdzie pierwsze akordy do Freebird zagrał Allen Colins. Tam był początek. Czy Southern Rock Opera jest podsumowaniem tamtej epoki? Byłaby pięknym epitafium należnym siódemce zabijaków. Ale myślę, że ten rozdział tak naprawdę zamknął się wraz z ubiegłoroczną śmiercią kolejnego muzyka Skynyrd, basisty Leona Wilkesona; i Drive By Truckers idealnie uchwycili ten moment. Nie muszę tej płyty polecać. Tytuł mówi aż nadto. Ale jeśli już uda wam się to zdobyć, na długo odstawicie całą resztę.
Paweł Michaliszyn
TWÓJ BLUES NR 9 CZERWIEC 2002