Wszelkiego rodzaju instrumenty perkusyjne występujące poza normalnym zestawem perkusyjnym i obsługiwane przez innego człowieka niż brakujące ogniwo w teorii Darwina przesiadujące za perkusją
.
Czyli z reguły conga i jakies table, a do tego różne czynele, dzwoneczki, triangle, cow-belle i inne pierdoły w które można pukać tudzież w nie przydzwonić.
Pooglądaj sobie koncerty Erysia Claptona i tam na niektórych jest taki śmieszny łysy pan w okrągłych czasem okularkach. Wszystko co on ma wokół siebie, to są przeszkadzajki. Albo na przykład Mino Cinelu w składzie zespołu Anny Marii primo voto Jopek po mężu Kydryńska
.
Albo nasz Osjan. Nie ma tam normalnej perkusji, cała rytmika jest realizowana przez tzw. przeszkadzajki właśnie.
Sugerowałbym też poszukanie płyt Triloka Gurtu, tudzież efektów jego konszachtów z Garbarkiem Janem. Albo nieodżałowanym Zawinulem na ten przykład.
Tutaj wspomniany Hindus w towarzystwie mistrza Johna, a na basie plumka nieśmiało jakiś ksiądz parafialny
.
http://www.youtube.com/watch?v=QstxltuJ-xY
Perkusjonista/przeszkadzajkarz na ten przykład tak może wyglądać:
Dla ułatwienia dodam, że nie chodzi o te duże skrzypce po lewej, bo ta wiolonczela, to kontrabas.
Przeszkadzajki to jest to po prawej obsługiwane przez kogoś, kto wygląda jak młynarz tudzież wykonawca pizzy, dla ułatwienia dodam, że nie jest to Trilok Gurtu, tylko kobieta
. Nazywa się Gertruda Szymańska i bardzo fajnie obsługuje te dziwne wynalazki, którymi jest obstawiona.
U nast też w zeszłym roku Możdzer grał w trio z basistą Danielssonem i Zoharem Fresco własnie.
Fresco na krakowskim rynku wyglądał tak w miejscu pracy:
Jak widać na powyższych zdjęciach, bycie przeszkadzajkarzem, to zajęcie śmieszne i niegodne prawdziwych muzyków. Ale wygodne, bo człowiek se tu puknie, tam brzęknie, a kasa po dżobie ta sama.