Witam! Ciesze sie niezmiernie z tego dzialu, nie przypuszczalem, ze powstanie - dzieki!
Chcialbym pogadac o Herbiem Hancocku. Czemu... dlatego, iz wielu ludzi ma o nim zmienne zdanie, w zaleznosci od okresu tworczosci tegoz... mi np. samemu najnowszy krazek nie przypadl, jest za bardzo - zelektryzowany? Dlatego im dalej, tym mniej mi Hancock do gustu przypada... zachecam jednak Was do utworow takich jak:
"Toys" - spokojny jazzik, taki wielkomiejski i jak to w jazzie, sa momenciki, ktore podkreslaja, buduja styl utworu. Saks taki lekko "brudny",ktory otwiera i zamyka calosc, a po srodku piano o roznym nasyceniu.
"Take Five" - Numero uno jak dla mnie. Filarem jest wspanialy saksofon, ktory nas unosi lekko i kolysze jak stateczek, ale zarazem pedzi przed siebie... w oddali flecik Bahusa podbudowywuje nastroj, ale to,co sprawia, ze wchodzimy w rytm gladko jest niewatpliwie "glebia", czyli perkusista, kontrabasista... pianino jakby niezauwazalne... i to jest wspaniale. Znaczy to, ze swietnie uzupelnia calosc... bez niego ten utwor by nie brzmial.
"Cantaloupe Island" - numero due:) Podstawa - pianino, niezmienne, ale..hehe.. o to chodzi... bo jakby z boku swoj wlasny rytm wybijala perkusja, a dopelnieniem wszystkiego jest saksofon... gdy sprobujecie sobie w glowie to przypomniec, slyszycie saks, ale w glebi pianino, ktore nadje klimat... oczywiscie gra pianina tez sie zmienia w momencie - ale jaki to moment! Ha! Utwor swietny do samochodu.
"Watermelon Man" - no ludzie! to musicie uslyszec. Saksofon jest cudo!mniam! Te momenty... one decyduja o utworze... nie zapomnicie ich.Instrument decydujacy. Pianino takze jest const. i w momentach urozmaica wspaniale. Ma nawet swoje "5 minut". Taki szybszy radosny jazzik. Perkusji tez trzeba oddac czesc. jest jakby filarem i w momencikach, jakby wtraca sie, co daje fajny efekt.
"Thunderwalk" - tutaj role przewodnia ma.. gitara!Na poczatku reszta instrumentow jej jakby pomaga, dopelnia, zeby nie bylo sucho, ale stopniowo pianino dochodzi do glosu i jest na rowni z gitara, po czym role sie zamieniaja i to pianino z perkusja sa na czele, a gitarka gdzies z tylu.Potem wszystko sie wyrownuje.Gitara otwiera i gitara zamyka calosc.
Wypadaloby jeszcze wspomniec o takich utworach jak "Fat Mama". Tutaj juz slychac, jak "prad" sie wkrada do ogolnej stylistyki. Spokojny poczatek, ale za to koniec! Przyspiesza ostro. O ile mnie ucho nie myli, to tutaj Hancock gra na keyboardzie... tutaj jeszcze fajnie...
"Margot" - tutaj calosc nalezy do pianina, a wspomaga perkusja,konrtabas... bardzo ladny i spokojny jazzik.wesoly.pasuje do nastroju zimowego...
Oczywiscie mozna sie spierac, gdzie jest wiecej Hancocka, a gdzie mniej... Oczywiscie w kazdym utworze gral nie sam Hancock, tylko zespol swietnych ludzi.. Quincy Jones..Keith Jarret... ale nam akurat chodzi o Hancocka.
(Recenzja spisana na podstawie doswiadczen usznych - wlasnych:) )
pozdrawiam