Już jest po koncercie. Dobrze że wykonałem polecenie i zawiązałem buty. Przy tej energii to spadłyby razem ze skarpetami. Koncert trwał bez mała trzy godziny. Czas ten nie był zmarnowany, bo takiego bluesowego grania jeszcze Zielona Góra nie widziała. Sala szalała a Nina śpiewała. Masahiro też zawładnął publicznością. Trudno jest opisywać wspaniałości, więc powiem krótko WARTO BYŁO.
Koncert zmienił swoje standardowe sytuacje bowiem na sali był zielonogórzanin, wykładowca na Uniwersytecie Zielonogórskim a jednocześnie harmonijkarz koncertujący z bluesową formacją PARK, pochodzący z Francji LAURENT VAVON, który został zaproszony na scenę do wspólnego grania. Teraz znów się działo. Laurent nie oszczędzał się i znakomicie współbrzmiał z zespołem. Koncert po prostu wspaniały.
Nina Van Horn zaczyna rozgrzewkę
zespół za nią dzielnie podąża
Masahiro już się rozgrzał
Laurent gra a Nina popija
Laurent dalej gra
zagraj jeszcze coś
czas kończyć
jeszcze sobie walnąłem fotkę dzięki Zosi Matysik
TAK SIĘ DZIAŁO W NIEZUPEŁNIE CICHEJ KOBIECIE w ZIELONEJ GÓRZE