No to jest
Jest to relacja gaduły, ja tak mam.
Zaczynam od przyjazdu na Papry, bo tam przyjechaliśmy tylko po to, żeby odbić się do Kobióra
Nauczeni zeszłorocznym doświadczeniem (nocleg w aucie )docieramy na miejsce w czwartek 24.07.08 godzina 17.oo. Jak tu pusto jaka cisza
Jeszcze tylko meldunek u ładnej pani, dostajemy nr namiotów 40 i 41 awangarda - zwłaszcza, ze Grzat wypatrzył nr powyżej 2000
Zostawiamy Rafała Brata Grzata z bagażem i piorunym na dworzec do Katowic po masze dziołchy
Diabolique i Tyna już czekały. Obowiązkowe miśki (ale mi się za nie dostało) załadunek i gnamy
Wracamy a tu już ludzi przybywa.
Na początek ogradzamy teren Grzaty rozwieszają banery, rozbijamy namioty i idziemy grzecznie spać, chociaż niektórzy wyciągają spreparowane zdjęcia jako jakiś tam dowód
Piątkowy poranek wita wspaniałą pogodą, nic nie zapowiada tego co nieuchronnie gdzieś tam wisiało
O 14.oo idę z Tyna pod prysznic, no nie dosłownie "z" bo nie wiem po co tłuką się z nami Kuba i Grzat. Kurde bez mydła, ręcznika pod prysznic
OCHRONA
Przyzwoitki cholera jasna
Pod prysznicem mogło być miło
A tu nagle jak lunie jak pierdulnie, strach sie bać. Krótka narada my z Grzatem do auta, Tyna z Kubą do namiotów. Potem reszta dobiega i znając Śloonski porzundek my z WielkiejPolski na nikogo nie liczymy jedziemy własnym transportem (mimo, że kierowca mo przerypane).
Około 15 jesteśmy na miejscu, tak nam sie wydawało
JESTEŚMY PIERWSI
cdn