Jest to relacja z Blues Expressu, ale ponieważ jest to opis chronologiczny wydarzeń jakie dane mi było przeżyć, a nie relacja z koncertów zamieszczam ją tutaj na tej "niechcianej" zakładce
12.07.2008 godzina 9.oo skoro świt ruszam z domu piechotą na dworzec i tak kombinuję, jak to się robi, znaczy jak się, kupuje się bilet, jak się wsiada, jak się jedzie pociągiem, tyle negatywnych opinii w TVP'e o PKP'e.
No już przy kasie są pewne wątpliwości ... czy Zakrzewo Złotowskie to jest, to o które mi chodzi - no nie jest dobrze. Wsiadam do pociągu jakoś trafiłem i "szczęśliwie" dojechałem do Poznania.
A tu..... Poznań zmienił się nie do poznania, kurde nie wiem czy w naszy Pyrlandzkiej stolicy tak zawsze mają.
Na peronie IV , nadstawiam ucha grają bluesa, Sławek Chojecki i jego Blueszcze dają czadu. Przypadkowi podróżni w szoku, ponoć jakiś Angol pyta "Where is Zakrzewo" już mu się do Wa-wy nie śpieszyło.
a w "Warsie" tera nazywa sie to "Bar" instaluje się "Na drodze"
Schodzą się ludzie, Aśka biega, chwali się jakąś koszulką
Ostatnie ustalenia Rozkładu "Jazdy"
Blueszcz Blues Band żegna Express
Aśka śpiewa ...a pociąg rusza...
No i cudownie grają Roman, Arek i Przemo
W wagonie barowym robi sie tłoczno, okna pootwierane jest
czym oddychać
Dojeżdżamy do Rogoźna Wlkp. a tam wita nas niezły tłumek ludzi i oczywiście Jąkpa Blues Band
Wysiadamy na peron II