Witajcie,
tym razem nie będę przepraszać za pewne niedociągnięcia organizacyjne. Bynajmniej nie wynika to z braku pokory (której właśnie owe "przeciwności" uczyły) a ze zwyczajnego zaakceptowania rzeczywistości-czyli zarówno tego, iż błędy niedociągnięcia były, jak i tego, że nie wystąpiłam w żadnym konkursie na najlepiej zorganizowany koncert. Chciałam na tyle, na ile pozwoli mi czas, na ile pomogą znajomi i "życie", pomóc Osobie, która (jak łatwo się domyślić) jest mi bliska. Właśnie taki cel przyświecał pierwszej myśli o koncercie przyjaźni (mój Boże, nazwa powstała wciągu sekundy a-jak się okazuje-pasuje idealnie) i ostatniej, tej "z przed chwili" a wyglądającej mniej więcej jak takie wydychane z siebie "ufff".
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZESPOŁOM/MUZYKOM, KTÓRZY STANĘLI NA SCENIE i ODDALI SWOJE UMIEJĘTNOŚCI, SERCA, EMOCJE.
DZIĘKUJĘ OSOBOM "ODPOWIEDZIALNYM" ZA KONKRETNE KONCERTY (czyli tym, którzy przez porozumiewanie się na odległość, podjęli się dopięcia konkretów organizacyjnych).
DZIĘKUJĘ TYM WSZYSTKIM, KTÓRZY ZJAWILI SIĘ NA KONCERCIE/KONCERTACH.
... i w ten oto sposób każdemu z Was należy się jakaś specjalna "ranga" (organizacyjnie trudne do zrobienia ale dla mnie osobiście każdy z Was, wspomnianych wyżej, właśnie taką od dziś ma).
Proszę "Białystok" o podanie uzbieranej kwoty.
Czekam na wieści od Jasia odnośnie Leśniczówki.
Co z tego mamy?
1. Mamy miejsce i pieniążki na rehabilitację Paula (radości mej wyrazić nie potrafię).
2. Co niektórzy mają świadomość, że niemożliwe jest możliwe (patrz ja).
Dziękuję.