autor: el.guitar » maja 26, 2008, 8:09 pm
m4341,
Dopasowanie do impedancji wejściowej wzmacniacza. Fakt - jest istotne, jednak gdy typowy singiel ma rezystancję 5-6kOhm, to czy zastosujesz potencjometry tone i volume o niskiej rezystancji (np.250k), czy też usuniesz je całkiem, da różnicę w rezystancji wyjściowej jakieś 4% (dla impedancji przy wysokich częstotliwościach nieco więcej. Podejrzewam, że zaskoczę Cię pisząc, że większość wzmacniaczy, czy to lampowych, czy to ze stopniem wejściowym na układach scalonych lub tranzystorach polowych mają impedancje rzędu 1-10 MOhm, czyli kilkaset razy większą od impedancji wyjściowej gitary.
Tego co napisałeś o naśladowaniu brzmień markowych gitar zupełnie nie rozumiem. Nie wiem też, dlaczego "takim jak ja" miało by zależeć na sprzedaży jakichś pickupów.
Każdy element od przetwornika zaczynając, przez poty, kabel, efekty, kolejne stopnie wzmacniacza, trafo głośnikowe, głośnik, jego obudowa, mikrofon, dalej preamp mikrofonowy itd... wprowadzają zniekształcenia. Wspomniane przez Ciebie kable, zwykle działają jak filtr dolnoprzepustowy, ze względu na swoją pojemność, jednak dziś jest to wyłącznie cecha po prostu złych kabli. Współczesne przewody mają niewielką pojemność i częstotliwość zaporowa takiego filtru przeważnie wypada poza pasmem akustycznym, czy przynajmniej pasmem przenoszenia wzmacniacza gitarowego. Efekt ten można także wyeliminować stosując łącza symetryczne (jak w mikrofonach - wiele gitar akustycznych jest już wyposażana w złącza XLR).
W stosowaniu układów regulacji barwy nie ma nic z naśladownictwa. Posiadanie pod ręką regulowanego filtru dolnoprzepustowego jest po prostu dla gitarzysty praktyczne, co odkryto na tyle dawno, by stało się to standardem. Pewnie, że lepiej można by ustawić oryginalne, niepowtarzalne brzmienie, mając idealnie liniowy sygnał i potężny korektor graficzny...
Tyllko że przetworniki same w sobie są silnie nieliniowe, tak samo reszta układu po sam głośnik, a operowanie jedną gałką jest w warunkach scenicznych znacznie wygodniejsze od stosowania wielopasmowych korektorów i przeważnie wystarczające.
Mody opisane przez Tomka i przeze mnie pozwalają właściwie na wyłamanie się z tego co określasz naśladownictwem, czyli standardowego obcinania górnych częstotliwości, co pozwala na szersze możliwości kreacji brzmienia.
Chyba to nie ja tutaj nie wiem co piszę...