autor: Wojtek Młynarczyk » maja 6, 2008, 5:13 pm
Ok, spróbuję. Zaznaczam, że opieram się na praktyce, nie teorii. Przy czym z góry przepraszam, jeśli odniesiesz wrażenie, że nawiązuję do czegoś, czego wcale nie napisałeś. Ja nie chcę polemizować, chcę podzielić się swoją opinią - może komuś się to przyda. Podobnie, jak mnie bardzo pomogli inni, tu, na tym forum. Może w ten sposób "spłacę" swój dług wobec nich?
1. To prawda, że mikrofon wysokoporowywy wcześniej uzyskuje przesterowane brzmienie, ale też dużo wcześniej sprzęga. Więc większą głośność uzyskasz na zwykłym mikrofonie, niż na "harmonijkowym". Ale oczywiście brzmienie będzie inne - normalne bądź niewiele zniekształcone.
2. Zwykły mikrofon ciężko jest przesterować, a jeśli nawet trochę się uda, to wychodzi z tego jakieś charczenie, które niewiele ma wspólnego z "tym" soundem. Podobnie problematyczne będzie przesterowanie nawet wysokooporowego mikrofonu, ale podpiętego pod wzmacniacz o zbyt dużej mocy lub nieopowiedniej charakterystyce - po prostu wcześniej pojawi się sprzęganie, niż pożądany przester.
3. "Chicagowska puszka" powstaje nie w obudowie mikrofonu, a w przestrzeni naokoło niej, zamkniętej dłońmi harmonijkarza. Im większa i szczelniej zamknięta jest ta przestrzeń - tym brzmienie jest głębsze, pełniejsze, bardziej basowe. Obudowa mikrofonu pomaga tylko nadać uchwytowi odpowiedni kształt, ale to nie ona odpowiada za brzmienie.
4. Moim zdaniem ustalanie proporcji "co ważniejsze" nie ma sensu. Oba elementy: wzmacniacz i mikrofon są równie istotne (to, że najważniejsze wydobywa się "z ryja" /kopyrajt: Robert Lenert/, już ustaliliśmy) dla uzyskania tego charakterystycznego "chicagowskiego" brzmienia. A już najważniejsza jest WSPÓŁPRACA między nimi. Nie uzyskasz pożądanego efektu ani podłączając odpowiedni mikrofon pod nieodpowiedni (choćby nawet najlepszy) wzmacniacz, ani odwrotnie.
5. Wzmacniacz nie musi być fenderowski. Może być no name - ważne, żeby brzmiał. Tylko, że, niestety, większość gitarowych się nie nadaje, a specjalne pod harmonijkę zaczynają się od 2-3 tysięcy USD. Fendery są tak popularne, bo z reguły dobrze współpracują z harmonijką (choć, oczywiście, nie wszystkie). Ale te modele, które wymieniłem - tak. Bezwzględnie musi być lampowy. Tranzystor po prostu nie jest w stanie przenieść odpowiedniego pasma. Gdzieś w którymś z postów jest nawet dość dokładnie wytłumaczone, dlaczego tak się dzieje, ale jeśli chodzi o elektronikę, to jestem ciemny, jak tabaka w rogu, więc nie będę się mądrzył. Natomiast z doświadczenia potwierdzam, że tak jest.
Pozdrawiam
Wojtek
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King