jeszcze wspominając te smutne klimaty, którymi rozpocząłeś, bardzo adekwatne i trafne wydają mi się słowa Emilki użyte w innym - równie smutnym temacie:
"czymże byłaby Największa Orkiestra Świata tam, na Górze, bez publiczności."
oczywiście nie znałam Kosy osobiście - jedynie z radia, ale wiem jak wielką wiedzą był obdarzony i jak ważną rolę odegrał w edukacji i rozwoju muzycznym wielu słuchaczy... tym bardziej należy mu się zasłużona świeczka (a ten marzec niech się wreszcie skończy!) [*]
A u Jerza Muziny, co moczyły nogi w rzece i śpiewały pierwsze bluesy!
Ostatnio jakoś często staję przed faktem edukowania mnie w tej dziedzinie
tak więc słucham i daję się edukować!
Pozdrawiam serdecznie